Ukraińskie służby prowadzą dochodzenie w sprawie nielegalnych wakacji jednego z polityków. Jurij Aristow, wiceprzewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu w Radzie Najwyższej Ukrainy zgłosił chorobowe, po czym poleciał z żoną i dziećmi na Malediwy – mimo że przedstawiciele władz Ukrainy mają zakaz wyjazdów na zagraniczne urlopy podczas wojny.

Jurij Aristow, wiceprzewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu w Radzie Najwyższej Ukrainy złożył mandat, ale na tym nie kończą się jego problemy. Ukraińska prokuratura wszczęła dochodzenie w spawie jego wyjazdu na ekskluzywne wakacje na Malediwach, mimo trwającej wojny z Rosją.

Śledztwo koncentruje się na podaniu fałszywych informacji o celu podróży.

Jurij Aristow przebywał poza granicami Ukrainy od 5 czerwca do 22 lipca.

Najpierw wyjechał do Polski w trzydniową podróż służbową. Następnie, przebywając poza granicami swojego kraju, wziął "L4".

Z ustaleń śledczych wynika, że zaświadczenie chorobowe zostało wystawione przez jedną z prywatnych klinik w Kijowie. W systemie ktoś wpisał nieprawdziwe informacje, na podstawie których bez jakiegokolwiek badania uzyskał on zwolnienie lekarskie.  

W tym czasie 48-letni polityk z żoną i dziećmi poleciał na Malediwy. Zatrzymał się w 5-gwiazdkowym hotelu Waldorf Astoria na prywatnej wyspie Ithaafushi. Można się do niej dostać tylko na pokładzie jachtu. Hotel oferuje pobyt w jednej ze 119 willi z prywatnym basenem, a restauracja serwuje posiłki przygotowywane przez kucharza nagrodzonego gwiazdkami Michelin.

Jak zauważa "The Times", jedna doba pobytu w tym hotelu kosztuje - w zależności od willi - od 3 000 do nawet 25 000 funtów. Przeciętne wynagrodzenie w Ukrainie to 300 funtów.

Obowiązujące w Ukrainie prawo zabrania urzędnikom państwowym wyjazdu na wypoczynek za granicą w związku z trwającą w tym kraju wojną. Jak podaje portal Ukrainska Prawda, po aferze jaka wybuchła w związku z wakacjami deputowanego, władze Ukrainy zakazały parlamentarzystom i urzędnikom wyjazdów zagranicznych.

"Wszyscy parlamentarzyści i urzędnicy dostali zakaz opuszczania Ukrainy. Niektórzy stracili kontakt z rzeczywistością; odpowiednie instytucje będą teraz uważnie sprawdzać dokumenty podróży, zaproszenia, umowy i tak dalej" - napisał portal, powołując się na źródło w biurze prezydenta Ukrainy.

"Nie może dochodzić do sytuacji, w których ludzie udali się do Wilna, a wracali przez Chorwację, gdzie zostali przez tydzień. Pojawiły się też dyskusje na temat wysyłania na front tych, którzy dopuścili się najbardziej skandalicznych afer, od razu po tym, gdy stracą swój mandat parlamentarzysty" - dodał portal.

Prezydent Wołodymyr Zełenski potępił "zdradę" swojego współpracownika. W wystąpieniu mówił o swojej wściekłości oraz że nie wybaczy tym, którzy próbują się wzbogacić lub uchylać od odpowiedzialności podczas rosyjskiej inwazji.

Jurijowi Aristowowi grozi do 3 lat więzienia.

Opracowanie: