Kiedy nastała wiosna, wydawało się, że najgorsze już za Ukraińcami. Nasz wschodni sąsiad przetrwał kolejną rosyjską kampanię uderzeń rakietowych wymierzonych w infrastrukturę energetyczną. Trzeba przyznać, że było ich relatywnie niewiele, co - jak się okazało - było tylko preludium do tego, co obserwujemy obecnie. Rosjanie w ostatnich tygodniach zmienili taktykę i atakują bardziej precyzyjnie, wykorzystując do tego większą liczbę środków. To kolejny z problemów, z którymi muszą się mierzyć władze w Kijowie.

Była jesień 2022 roku, kiedy Rosjanie rozpoczęli kampanię ataków rakietowych wymierzonych w ukraińską infrastrukturę energetyczną. Rosyjskie wojsko - począwszy od października tamtego roku - wystrzeliło setki pocisków i dronów, chcąc wykorzystać zimę jako broń i pogrążyć sąsiedni kraj w mroku.

To się jednak nie udało, bo efekt tych uderzeń był marny - w lutym 2023 roku w całej Ukrainie nie doszło praktycznie do żadnego blackoutu. Ukraińcy przetrwali zimę, a rosyjscy prowojenni komentatorzy wprost mówili, że Rosję zdradził "Generał Mróz".

Powtórka - choć w mniejszej skali - nastąpiła jesienią ubiegłego roku. Ukraina po raz kolejny przetrwała serię uderzeń, w czym wymiernie pomogły zachodnie systemy obrony powietrznej i dyscyplina obywateli, którzy oszczędzali energię. Wszyscy pamiętamy zdjęcia, na których widać było np. chirurgów operujących przy świetle latarki.

Niespotykana intensywność i sposób

Okazało się, że zmniejszenie liczby ataków zimą było tylko zasłoną dymną w wykonaniu Rosjan. Siły Moskwy w ostatnich tygodniach ponowiły swoje ataki, uderzając w ukraińską infrastrukturę energetyczną z intensywnością i w sposób niespotykany od ponad dwóch lat pełnoskalowej wojny - pisze portal stacji CNN.

O ile przez pierwsze dwa lata ataki Kremla były bardziej rozproszone, tak od marca br. uderzenia są bardziej precyzyjne i skoncentrowane. Bywa, że na jeden cel spadają dziesiątki pocisków i dronów.

Zmieniła się ich taktyka - niestety, nie na lepsze dla nas - powiedziała CNN Swietłana Grinczuk, wiceminister energetyki Ukrainy. W krótkim czasie - w ciągu zaledwie kilku dni, w kilku atakach - prawie wszystkie nasze całoroczne wysiłki na rzecz odbudowy i naprawy (systemu energetycznego) zostały zaprzepaszczone - dodała.

Nową strategię ataków Rosja wdrożyła 22 marca. Tego dnia Kreml przeprowadził jeden z największych ataków rakietowych na infrastrukturę energetyczną Ukrainy, uderzając w cele na terytorium co najmniej 10 obwodów i na krótko pozbawiając prądu ponad milion gospodarstw domowych.

Od tego czasu Rosja zbombardowała ukraińskie elektrownie w całym kraju. Do szczególnie krytycznego dla ukraińskiej energetyki ataku doszło w ubiegłym tygodniu, w nocy ze środy na czwartek. Rosyjskie rakiety trafiły wówczas w Elektrociepłownię Trypilską, czyli największy zakład energetyczny w środkowej Ukrainie. Obiekt, który zaopatrywał w prąd mieszkańców obwodów kijowskiego, żytomierskiego i czerkaskiego, został całkowicie zniszczony.

DTEK, największe prywatne przedsiębiorstwo energetyczne w Ukrainie, twierdzi, że Rosja zaprzestała ataków na ukraińskie systemy przesyłu energii elektrycznej i od końca marca prowadzi zmasowane ataki na elektrownie. Niestety, wróg poprawił taktykę i używa broni precyzyjnej. W rezultacie jego skuteczność znacznie wzrosła w porównaniu z rokiem 2023 - powiedział szef DTEK-u Maksim Timczenko, cytowany przez CNN.

Pocieszający jest fakt, że Ukraina magazynuje energię, dlatego uderzenia w elektrownie cieplne nie spowodowały natychmiastowych i długotrwałych przerw w dostawie prądu. Nie ma jednak wątpliwości, że jeśli ataki będą kontynuowane, sytuacja może się pogorszyć.

Czemu wiosną, a nie zimą?

CNN zauważa, że Rosja dotychczas atakowała obiekty energetyczne przed zimą, a teraz przeprowadza uderzenia wiosną. Zdaniem dziennikarzy amerykańskiej telewizji, są dwie przyczyny takiego stanu rzeczy.

Po pierwsze, Rosja potrzebowała czasu na zwiększenie ilości uzbrojenia i uzyskanie niezbędnych danych wywiadowczych, a po drugie - Kreml mógł poczekać, aż ukraińskie elektrownie będą słabiej chronione przez zachodnie systemy obrony powietrznej.

Tego zdania jest Olena Pawlenko, prezes ukraińskiego think tanku DiXi Group, która twierdzi, że po tym, jak skończyła się zima, część systemów obrony powietrznej mogła zostać przeniesiona np. na linię frontu. To nie błąd, to po prostu ustalanie priorytetów. Myśleliśmy, że jeśli zima się skończy, to prawdopodobnie będziemy mogli skorzystać z obrony powietrznej w innych miejscach - powiedziała, cytowana przez CNN.

Systemy obrony powietrznej potrzebne na już

Coraz częściej zza naszej wschodniej granicy słyszymy doniesienia o lukach w systemie zabezpieczającym ukraińskie niebo. Przyczyna może być prozaiczna i zatrważająca - Siły Zbrojne Ukrainy nie mają już czym zestrzeliwać rosyjskich rakiet. To właśnie w niedoborze systemów obrony powietrznej i pociskach do nich upatruje się głównej słabości Ukraińców.

Przedstawiciele ukraińskich władz, m.in. szef dyplomacji Dmytro Kułeba, od dawna zabiegają w krajach Zachodu o dodatkowe dostawy wyrzutni rakietowych, przede wszystkim amerykańskich systemów Patriot. Z pomocą przyszli Niemcy, którzy w sobotę ogłosili, że przekażą Ukraińcom właśnie kolejny system Patriot. To jednak kropla w morzu potrzeb, biorąc pod uwagę potrzebę ochrony infrastruktury krytycznej i walki z rosyjskim lotnictwem na froncie.

Ostatnie rosyjskie ataki na ukraińską infrastrukturę energetyczną skomentował Władimir Putin. Prezydent Rosji stwierdził, że uderzenia jego wojsk były reakcją na ataki sił ukraińskich na rafinerie w różnych regionach kraju. Niestety, zaobserwowaliśmy serię uderzeń na nasze obiekty energetyczne i musieliśmy odpowiedzieć - powiedział rosyjski przywódca, cytowany przez Reutersa. Dodał również, że Rosja nie prowadziła takich ataków w zimie ze względów humanitarnych...

Niedobór systemów obrony powietrznej, zmiana rosyjskiej taktyki uderzeń rakietowych i ogólna inicjatywa sił rosyjskich na froncie sprawiają, że Ukraińcy są prawdopodobnie w najtrudniejszym momencie od 24 lutego 2022 roku.