Ponad rok po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Kijów i Waszyngton zaczynają się coraz bardziej różnić co do celów wojny i terminu jej zakończenia - podał amerykański portal Politico. Różnic w poglądach ma być jednak więcej.

Według Politico, Stany Zjednoczone mają wątpliwości dotyczące długoterminowej pomocy dla Ukrainy. Mówił o tym m.in. przewodniczący Izby Reprezentantów Kevin McCarthy (Partia Republikańska).

Szef komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów Michael McCaul (Partia Republikańska) stwierdził, że administracja prezydenta USA Joe Bidena nie ma jasnego celu w wojnie w Ukrainie.

Czy chodzi o przeciąganie konfliktu, czego właśnie chce Władimir Putin? Czy słuszne jest dawanie Ukraińcom wystarczająco dużo, by przetrwali, ale niewystarczająco do zwycięstwa? Nie widzę w tej chwili polityki zwycięstwa, a jeśli jej nie mamy, to co w ogóle robimy? - powiedział McCaul.

Według Politico, wśród amerykańskich urzędników od dawna narasta irytacja dostawami broni na Ukrainę. Dwóch anonimowych pracowników Białego Domu powiedziało dziennikarzom, że administracja rozumie trudną sytuację Ukrainy, ale niektórzy są niezadowoleni z ciągłych próśb ukraińskich władz o pomoc i "niewystarczającej wdzięczności" prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

Michael McCaul uważa, że amerykańscy urzędnicy nie są zgodni co do tego, jaką broń dostarczać Ukrainie. Myślę, że administracja jest podzielona. Rada Bezpieczeństwa Narodowego jest podzielona - stwierdził.

Obrona Bachmutu rodzi podziały?

Inną przyczyną niezgody, jak donosi Politico, jest obrona Bachmutu w obwodzie donieckim. Siły rosyjskie próbują zająć miasto od sierpnia ubiegłego roku. Trwają tam obecnie najcięższe i najkrwawsze walki w wojnie Rosji z Ukrainą.

Ukraińscy wojskowi uważają, że obrona Bachmutu pozwoli uszczuplić Siłom Zbrojnym Ukrainy siły armii rosyjskiej i kupić czas na przygotowanie wojsk rezerwowych. Jednocześnie USA podkreślają, że straty wśród ukraińskich żołnierzy i nadmierne zużycie amunicji odbijają się na zdolności armii ukraińskiej do przejścia do ofensywy.

Politico przywołuje też niedawne doniesienia "The New York Times", który - powołując się na amerykańskie dane wywiadowcze - poinformował, że za ubiegłorocznym sabotażem na gazociąg Nord Stream stoi "proukraińska grupa". Dziennik jednocześnie podkreślił, że nie ma dowodów na to, by prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski lub ktoś z najwyższego dowództwa wojskowego był zaangażowany w operację.

Wołodymyr Zełenski po publikacji doniesień "NYT" podkreślił, że Ukraina nie miała nic wspólnego z sabotażem gazociągu. Politico zwraca jednak uwagę na te doniesienia jako na kolejny przykład możliwych nieporozumień między Kijowem a Waszyngtonem.

Problem z Nord Streamem... i Międzynarodowym Trybunałem Karnym

Kolejną kością niezgody ma być odmowa Departamentu Stanu USA przekazania Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu w Hadze informacji amerykańskiego wywiadu potwierdzających dokonanie przez Rosjan zbrodni wojennych w Ukrainie.

Jak napisał "NYT", Pentagon obawia się, że taka współpraca może stworzyć precedens, dzięki któremu trybunał będzie mógł w przyszłości ścigać Amerykanów.

Różnice między Kijowem a Waszyngtonem to fikcja?

Jednocześnie wielu ekspertów nie wierzy, że po roku wojny na pełną skalę pojawiły się poważne sprzeczności między Stanami Zjednoczonymi a Ukrainą. Shelby Magid z amerykańskiego think tanku Atlantic Council powiedziała, że "niewielkie różnice zdań istniały zarówno przed, jak i po rozpoczętej w lutym rosyjskiej inwazji".

Zełenski już wcześniej wygłaszał zjadliwe uwagi na temat Stanów Zjednoczonych, a Biały Dom wyrażał sprzeciw - zarówno publicznie, jak w prywatnych rozmowach. Ale to ani nie zmieniło, ani nie osłabiło ogólnego poparcia i partnerstwa ze strony USA - dodała.