Ołeksij Reznikow nie jest już ministrem obrony Ukrainy. Parlament Ukrainy (Rada Najwyższa) przychylił się do postanowienia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i zdecydował o odwołaniu Reznikowa.

Za dymisją Reznikowa zagłosowało 327 posłów, przeciwnych było czterech, 11 wstrzymało się od głosu, a 23 nie wzięło udziału w posiedzeniu.

W poniedziałek Reznikow złożył w ukraińskim parlamencie prośbę o odwołanie z funkcji.

Jak informowały media, faktycznymi przyczynami dymisji ministra są liczne nieprawidłowości związane z zakupami na rzecz sił zbrojnych oraz skandal korupcyjny dotyczący wystawiania fałszywych odroczeń od służby wojskowej. W pierwszej połowie sierpnia Zełenski odwołał z tego powodu szefów komisariatów wojskowych (wojskowych komend uzupełnień) we wszystkich obwodach Ukrainy.

Poprzez zwolnienie ministra Reznikowa i aresztowanie oligarchy Ihora Kołomojskiego prezydent wysyła sygnał do kraju i zagranicy, że poważnie traktuje walkę z korupcją - ocenił we wtorek w komentarzu redakcyjnym "Financial Times".

Rustem Umierow nowym ministrem obrony Ukrainy

W niedzielę Zełenski zapowiedział, że na czele resortu obrony stanie Rustem Umierow, dotychczasowy szef Funduszu Mienia Państwowego Ukrainy. 41-letni urzędnik, z pochodzenia Tatar krymski, uczestniczył w ostatnich miesiącach w kluczowych negocjacjach z Rosją, dotyczących m.in. eksportu ukraińskiego zboża przez Morze Czarne i wymian jeńców.

Jest mądrym człowiekiem, potrafi rozmawiać z Rosjanami, rozmawia efektywnie także z Erdoganem, z krajami na południu i na zachodzie, i z USA - tak o nowym ministrze obrony mówił gość Rozmowy w południe w RMF FM i Radiu RMF24 Mykoła Kniażycki z opozycyjnej ukraińskiej Europejskiej Solidarności partia byłego prezydenta Petra Poroszenki i współprzewodniczący ukraińsko-polskiej grupy parlamentarnej. Chciałbym, żeby Umarow odniósł sukces - dodał. 

Jego zdaniem zarzuty o korupcji w Ukrainie to element gry rosyjskich służb. Mamy specjalną komisję w parlamencie, nasi sojusznicy z USA pilnują co się dzieje z uzbrojeniem od nich i pieniędzmi od nich. Nie słyszymy z ich strony pretensji. Oczywiście, że mamy problem z korupcją, jak każdy kraj, który jest na wojnie. Walczyć na froncie, walczyć z korupcją i tworzyć demokrację jednocześnie jest bardzo trudne. To jest akcja służb rosyjskich, chcą pokazać, że jesteśmy krajem skorumpowanym. Nie jesteśmy, walczymy z korupcją - powiedział Kniażycki.