Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała w sobotę, że ustaliła nazwisko rosyjskiego dowódcy, który wydał rozkaz zatrzymywania i torturowania Ukraińców w okupowanym Chersoniu. Jest nim - według SBU - Aleksandr Naumienko z Rosgwardii (gwardii narodowej).

W komunikacie na swej stronie internetowej SBU powiadomiła, że Naumienko jest zastępcą dowódcy zarządu Rosgwardii w obwodzie rostowskim na południu Rosji, ma stopień pułkownika policji i znany jest pod pseudonimem "Alfa".

"Naumienko, według ustaleń śledztwa SBU, od marca dowodzi wojskowymi z Rosgwardii (...) w okupowanym Chersoniu. Na jego rozkaz odbywają się nielegalne zatrzymania i tortury miejscowych mieszkańców, wtargnięcia do ich mieszkań i przejmowanie majątku" - oświadczyła SBU.


Według ukraińskich służb Naumienko osobiście rozpędzał protesty w Chersoniu i wydawał rozkaz użycia gazu łzawiącego i granatów hukowych przeciwko protestującym.

"Prócz tego, na jego polecenie wojskowi rosyjscy uprowadzili dwóch Ukraińców i katowali ich przez kilka tygodni. Próbowali wydobyć od nich dane o żołnierzach armii ukraińskiej i skłaniali do współpracy z okupantem" - twierdzi SBU.

Pod Chersoniem może zginąć 20 tysięcy Rosjan. Co zrobią dowódcy?

"Szacujemy, że rosyjscy dowódcy uznają teraz około 20 tysięcy swoich żołnierzy na zachodnim brzegu Dniepru za ekstremalnie zagrożonych i wycofanie się z tego terenu miałoby sens operacyjny" - poinformował w piątek dziennik "The National", opierając się na źródłach w zachodnich rządach.


"Po rosyjskich porażkach w obwodzie charkowskim na początku września, gdzie Ukraińcy odbili znaczne tereny, Kreml może być skrajnie niechętny do tego, by zarządzić odwrót" - komentuje "The National".

"Dzięki dostarczanej przez Zachód artylerii dalekiego zasięgu wojska ukraińskie przeprowadziły wiele ataków na rosyjskie magazyny amunicji oraz mosty na Dnieprze odcinając od zaopatrzenia położone na zachodnim brzegu rzeki jednostki" - pisze gazeta.

Zaznacza, że "Rosjanie zgromadzili tam dobre oddziały, w tym jednostki powietrznodesantowe, a Dniepr ma na tym odcinku kilometr szerokości".

Źródło gazety oceniło, że ewentualne przełamanie przez Ukraińców rosyjskiej obrony wokół Chersonia i szybki postęp sił ukraińskich w stronę Krymu byłyby trudne, ponieważ Rosjanie mają jeszcze linie obronne na zachodnim brzegu rzeki.

 "Trudnością w takich przewidywaniach jest zawsze czynnik morale, który naprawdę trudno ocenić, więc nie można tego jednak wykluczyć" - skomentował urzędnik.