Wołodymyr Zełenski nie wymienił Polski, ale sugestia była i wszyscy ją zrozumieliśmy. Przykro mi się zrobiło w tym momencie, bo uważałem, że to jest takie niesprawiedliwe, co mówi - powiedział w TVN24 prezydent Andrzej Duda, pytany o słowa prezydenta Ukrainy. Podkreślił jednak, że jeśli będzie sposobność, będzie rozmawiał z Zełenskim jak przyjaciele, ale nie w świetle kamer.

Podczas rozmowy padło m.in. pytanie o wtorkową wypowiedź Zełenskiego, który - występując w debacie generalnej na 78. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku - powiedział m.in., że jego kraj ciężko pracuje "nad zachowaniem szlaków lądowych dla eksportu zboża". I niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora - dodał wówczas prezydent Ukrainy.

Duda: Zrobiło mi się przykro

Prezydent Duda, pytany o te słowa w czwartek, zauważył, że Zełenski nie wymienił Polski, ale "sugestia była i wszyscy ją zrozumieliśmy". Przykro mi się zrobiło w tym momencie, bo uważałem, że to jest takie niesprawiedliwe, co mówi - powiedział, dodając, że był tymi słowami "rozgoryczony".

Spokojnie, bardzo proszę nie podwyższać temperatury, bo to jest spór, który dotyczy pewnego wycinka, naprawdę niewielkiego wycinka naszych relacji - podkreślił jednocześnie prezydent. 

Nie dopuśćmy do tego, by on rzutował na całość, bo nie ma ku temu żadnego uzasadnienia, a tylko inni na tym skorzystają - powiedział prezydent.

Nie doszło do spotkania Dudy z Zełenskim

Duda podkreślił, że w ostatnich dniach pojawiło się bardzo wiele "nadinterpretacji, zafałszowań, manipulacji wypowiedziami różnego rodzaju, również po prostu nieprawdy zwykłej". Słyszę, że dzisiaj w mediach u nas pojawiają się jakieś informacje o tym, że się odbyło spotkanie moje z prezydentem Zełenskim - mówił Duda.

Prezydent wyjaśnił, że Zełenski nie spotkał się z nim, przede wszystkim ze względu na ustaloną godzinę spotkania. Nie mogło się odbyć w tamtym momencie, ponieważ stałem na trybunie i wygłaszałem wystąpienie - powiedział. Dodał jednocześnie, że później, "z jego strony" spotkanie mogło się odbyć. Gdyby strona ukraińska zgłaszała takie zapotrzebowanie, to to spotkanie mogło się odbyć - podkreślił.

Prezydent: Zełenski nadal moim przyjacielem

Andrzej Duda pytany był także podczas rozmowy m.in. o to, czy Wołodymyr Zełenski jest cały czas jego przyjacielem. Oczywiście - odparł. 

Dopytywany, czy nadal chce rozmawiać z prezydentem Ukrainy, odpowiedział: "Jak tylko będzie sposobność na pewno będę z nim rozmawiał, ale z całą pewnością nie będziemy rozmawiali w świetle kamer. Tylko tak jak wielokrotnie rozmawialiśmy, będziemy rozmawiali twarzą w twarz, tak jak rozmawia ze sobą dwóch przyjaciół, którzy chcą różne trudne sytuacje rozwiązać" - powiedział prezydent Duda.

Afera wizowa i ewentualna dymisja ministra Raua

Prezydent, pytany o aferę wizową, powiedział, że po raz pierwszy dowiedział się o sprawie wiz od polskich służb. Na pewno nie przed kilkoma tygodniami, znacznie wcześniej - podał. Na pytanie, czy było to wiosną tego roku, odparł: "powiedzmy". Szef służb do mnie przyszedł, rozmawiał ze mną, powiedział, że prowadzone są czynności operacyjne i w związku z czym, proszą mnie o takie, inne działanie, zaniechanie takich, innych działań - mówił Duda.

Pytany, czy szef MSZ Zbigniew Rau powinien podać się do dymisji, prezydent odpowiedział: "zobaczymy, co wyjaśnią służby". Pamiętajmy, że minister zawsze nadzoruje i odpowiada za swoje ministerstwo - zaznaczył.

Odnosząc się do uwagi dziennikarza, że sam minister deklaruje, że nie poda się do dymisji, prezydent stwierdził, że "widocznie pan minister nie ma sobie niczego do zarzucenia". Mam nadzieję, że sprawa zostanie w szczegółach wyjaśniona - zaznaczył Andrzej Duda.

Już powiedziałem, że pojawiają się w sprawie kłamstwa w mediach. Przede wszystkim byłem zbulwersowany, kiedy zobaczyłem w jednej z gazet, że stosowano wobec mnie jakieś szantaże. Otóż mogę wszystkich zapewnić, że nigdy wobec mnie nikt żadnych szantaży nie stosował. To jest po prostu żałosne - stwierdził.

Prezydent o stosunkach polsko-amerykańskich

Podczas wywiadu prezydent Duda pytany był m.in. o obecne stosunki polsko-amerykańskie. Wydaje mi się, że te stosunki są dobre, te relacje są dobre - powiedział prezydent, który przebywa w Stanach Zjednoczonych w związku z 78. sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Przedwczoraj rozmawiałem z panem prezydentem (USA) Joe Bidenem. (...) Rozmawialiśmy o Ukrainie, o tym, że trzeba cały czas wspierać Ukrainę, prosiłem pana prezydenta, żeby nie spuszczać z tonu jeżeli chodzi o wsparcie dla Ukrainy - powiedział Andrzej Duda.

Podczas rozmowy prezydent pytany był m.in. o zastrzeżenia strony amerykańskiej w kwestii poszanowania wspólnych wartości demokratycznych oraz rządów prawa. Uważam, że, niestety, mamy do czynienia z bardzo dużym zalewem dezinformacji wszelkiego rodzaju. Często jak rozmawiam z przedstawicielami strony amerykańskiej, to muszę bardzo spokojnie wyjaśniać i prostować, ponieważ są im bardzo często przekazywane zafałszowane informacje o Polsce - odpowiedział.

Na pytanie, czy chciałby, aby więcej wojsk amerykańskich dotarło do Polski, Duda stwierdził, że "zawsze mile widzimy naszych sojuszników". Cieszymy się z tego, że żołnierze amerykańscy są w Polsce - podkreślił.

Mamy dzisiaj nie tylko obecność jednostek amerykańskich, dobrych kilku tysięcy amerykańskich żołnierzy, co bardzo ważne przede wszystkim w aspekcie pilnowania przesmyku suwalskiego, bo tam jest ten główny trzon sił amerykańskich związany z Enhanced Forward Presence - czyli z obecnością natowską w Polsce - gdzie Amerykanie są państwem ramowym, z czego bardzo się cieszymy - mówił.

Proszę pamiętać, że kiedy ja zostawałem prezydentem, amerykańskich żołnierzy w Polsce zasadzie nie było, to wszystko zdarzyło się właśnie w ciągu ostatnich ośmiu lat, z czego mam wielką satysfakcję - podkreślił prezydent Duda.

Duda o konflikcie zbożowym

Prezydent Duda został zapytany, jak można było pozwolić na wjazd do Polski ukraińskiego zboża, a dopiero gdy oburzyło to polskich rolników - zamknąć granicę, co z kolei oburzyło stronę ukraińską.

Bardzo proszę zwrócić się z tymi pytaniami przede wszystkim do ministra rolnictwa. Ja nie umiem odpowiedzieć na temat kwestii szczegółowych dotyczących relacji zbożowych z Ukrainą sprzed roku - powiedział Duda.

Prezydent zwrócił uwagę, że "mamy do czynienia z potężnymi firmami". To są posiadacze ziemscy, wielkie firmy, które mają po 500 tys. hektarów - mówił. Oczywiście, że najłatwiej jest sprzedać zboże gdziekolwiek, po to żeby dostać pieniądze. Tą drogą poszli nasi sąsiedzi. Ale to jest wbrew naszym interesom i my musimy pilnować tutaj naszego rynku i od tej strony trudno nie zrozumieć decyzji, które podjął polski rząd w tym zakresie - powiedział Duda. Podkreślił, że "trzeba znaleźć jakiś złoty środek i jakoś ten problem rozwiązać".

Jak zaznaczył, "to obie strony muszą się rozumieć". Chodzi o to, żeby strona ukraińska też nas trochę zrozumiała. To nie jest tak, że my możemy załamać rynek bo jest kłopot - oświadczył prezydent.

Rozporządzenie o zakazie przywozu ukraińskich zbóż do Polski

Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja 2023 roku w wyniku porozumienia z tymi krajami. Początkowo ograniczenia obowiązywały do 5 czerwca, a następnie zostały przedłużone do połowy września. Embargo zniesiono 15 września na podstawie postanowienia KE.

16 września w życie weszło rozporządzenie ws. bezterminowego zakazu przywozu do Polski ukraińskich produktów rolnych: pszenicy, kukurydzy, nasion rzepaku lub rzepiku, słonecznika i produktów powstałych z przetworzenia tych zbóż i nasion. Decyzje o jednostronnym przedłużeniu ograniczeń importowych podjęły również rządy Węgier, Słowacji i Rumunii.

W poniedziałek władze w Kijowie poinformowały o złożeniu skargi do Światowej Organizacji Handlu (WTO) na Polskę, Węgry i Słowację w związku z przedłużeniem przez te kraje embarga na ukraińskie produkty rolne. We wtorek wiceminister gospodarki i handlu Taras Kaczka w rozmowie z "Rzeczpospolitą" zasygnalizował, że w ciągu kilku następnych dni Ukraina wprowadzi embargo na polską cebulę, pomidory, kapustę i jabłka. Dzień później Taras Kaczka w RMF 24 przekazał, że wprowadzenie ukraińskiego embarga to ostatni punkt planu działań i spodziewa się, że nie zostanie ono wprowadzone. Zapewnił, że pierwszym punktem planu Ukrainy jest znalezienie porozumienia z Polską.