Tomasz Berkieta podbija juniorski Australian Open. Młody Polak awansował do 1/8 finału, ale to koniec jego osiągnięć. Podczas jednego z serwisów posłał piłkę z oszałamiającą prędkością 233 km/h.

Tomasz Berkieta awansował do 1/8 finału Australian Open. W 1/16 wygrał pojedynek z reprezentantem Brazylii Enzo Kohlmanem de Freitasem 7:6 (7-1), 3:6, 6:2. 

Spotkanie trwało niespełna dwie godziny.

17-letni Polak podczas wygranego spotkania zaimponował serwisem. W jednej z prób posłał piłkę z rekordową dla juniorów prędkością 233 km/h. Niemal nikt nie serwuje tak mocno nawet w seniorskim tenisie.

"W rywalizacji seniorów zajmowałby drugie miejsce za Zhizhen Zhangiem, a przed Benem Sheltonem i Hubertem Hurkaczem" - napisał na platformie X komentator Eurosportu Dawid Żbik.

Przed rokiem Berkieta dotarł do półfinału juniorskiego Australian Open. Teraz wciąż pozostaje w grze o końcowy triumf.

Młody tenisista wciąż dopiero marzy o wielkiej karierze. Jego mama jest trenerką tej dyscypliny sportu, a pierwszą rakietę dostał niedługo po tym, jak nauczył się chodzić. Początkowo trenował jednak pływanie.

Myślę, że we wszystkich sportach treningi są żmudne, ale treningi pływackie a tenisowe to coś nieporównywalnego. W tenisie pojawia się przypadek. Piłka poleci w lewo, prawo, ze krótko, za daleko. A w pływaniu... nie oszukujmy się, nic się nie zmienia. Trochę dlatego wybrałem tenis, bo nie miałem cierpliwości do pływania i znudziło mi się liczenie kafelków na dnie basenu. Tenis jest dla mnie ciekawszy. Natomiast cały czas czasami pływam. To fajnie rozluźnia mięsnie, niweluje napięcia. Na pewno bez pływania nie byłbym tu, gdzie jestem. Nie miałbym takiej siły mówił Berkieta po ubiegłorocznym sukcesie w Australii.

Berkieta ma już 192 centymetry wzrostu. Jak sam mówił, wzrost i siła to moje ogromne atuty. Serwis i forehand robią u mnie dużą robotę. Bez nich byłoby mi bardzo ciężko. Przy moim wzroście bieganie po korcie jest trudne.