To może być ostatni sezon gry w siatkarskiej PlusLidze dla Łukasza Kaczmarka, Aleksandra Śliwki czy Jakuba Kochanowskiego. M.in. tym trzem siatkarzom kończą się po trwającym sezonie kontrakty z ich klubami. Polskich siatkarzy coraz mocniej kusi japońska liga, która od nowego sezonu mocno się zmieni. "W każdej drużynie będzie mogło występować dwóch obcokrajowców z całego świata. Do tego liga zostanie poszerzona z 10 do 12 zespołów" – wyjaśnia Jakub Michalak, manager siatkarski, który niedawno wrócił z Japonii. O zmianach w tamtejszej lidze i o tym, czy może ona skusić polskich siatkarzy, rozmawiał z nim Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Liga siatkówki w Japonii od przyszłego sezonu ogromnie się zmieni. Ma być jeszcze bardzie skomercjalizowana i stać się tak samo popularna jak liga koszykarska. W strukturach ligi siatkarskiej został zatrudniony nawet człowiek, który odpowiadał za rozwój ligi koszykarskiej - podkreśla Jakub Michalak, manager siatkarski.

Każdy klub będzie musiał mieć swój fanklub, a co ważniejsze - będzie musiał być w stanie zapewnić minimalną liczbę kibiców na każdym meczu. Z punktów widzenia samych zawodników najistotniejsze będą zmiany, które ich dotyczą.

W każdej drużynie będzie mogło występować dwóch obcokrajowców z całego świata. Do tego liga zostanie poszerzona z 10 do 12 zespołów, co z automatu powoduje, że w lidze od nowego sezonu będzie mogło występować nie 10 graczy z całego świata, a 24. To wielka różnica - podkreśla Jakub Michalak.

Liga japońska oferuje zawodnikom ciekawe miejsce do życia i ogromne kontrakty. Kluby mają takie możliwości dzięki bardzo bogatym sponsorom, takim jak m.in. Panasonic czy Toyota. Dobrze znający ten rynek Jakub Michalak podkreśla, że polscy siatkarze mają tam bardzo dobrą opinię - m.in. dzięki Bartoszowi Kurkowi.

Bartek mocno wpłynął na swoją drużynę. On nie dołączał do najpotężniejszego klubu w lidze, jednak dzięki niemu każdy zawodnik w zespole się rozwinął. Na to właśnie liczą Japończycy w przypadku innych naszych reprezentantów. Chcą, by u ich boku, u boku jednych z najlepszych siatkarzy na świecie rozwijali się ich zawodnicy. Do tego też Japończycy wiedzą, że polscy siatkarze potrafią świetnie i ciężko pracować - to współgra z ich podejściem do pracy - wyjaśnia manager siatkarski.

Co ważne, wielu naszym reprezentantom kontrakty kończą się po sezonie olimpijskim. Jak podkreśla Jakub Michalak, nie jest to przypadek. O zmianach w japońskiej lidze mówiło się od lat i to jest przygotowany plan, by mogli oni odejść po igrzyskach olimpijskich właśnie do Japonii. Wśród takich graczy są m.in. Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka czy Jakub Kochanowski, jednak dotyczy to wielu polskich reprezentantów.

Postrzegani oni są na rynku jako crème de la crème, mam więc nadzieję, że kilku z nich wyjedzie do Japonii i będzie się od nowego sezonu przyzwyczajać do sushi - podkreśla z uśmiechem Michalak.

Prezesi japońskich klubów bardzo dobrze weryfikują siatkarza, nim go zatrudnią.

Nie dziwią mnie pytania ze strony japońskich klubów o status rodzinny, o charakter, o hobby i tego typu rzeczy. Dodatkowo w każdym klubie mamy do czynienia z 2-3 statystykami, którzy uwielbiają cyfry. Każdy klub ma skauta, który ma za zadanie dowiedzieć się o zawodniku jak najwięcej - podkreśla Jakub Michalak. Dodaje, że informacje o zmianach w lidze japońskiej mocno wypłynęły na kluby w Polsce, Turcji czy Włoszech, które mocno się ożywiły. Wszystko dlatego, że mogą stracić na rzecz Japonii swoje największe gwiazdy, które są motorami napędowymi i to nie tylko sportowo ale też marketingowo.

Z punktu widzenia samych zawodników liga japońska jest atrakcyjna, ponieważ różni się sposobem gry od naszej ligi i lig europejskich.

Opracowanie: