Francuski minister obrony grozi Muammarowi Kaddafiemu i jego bliskim współpracownikom. Gerard Longuet powiedział, że celem bombardowań koalicji są obiekty wojskowe, ale może się zdarzyć, że akurat znajdzie się tam "jakiś libijski polityk".

Longuet oświadczył, że bliscy współpracownicy Kaddafiego, jeżeli nie są szaleni, muszą mieć świadomość, że pozostanie u boku dyktatora "nie daje im żadnej nadziei". Jednocześnie szef opozycyjnej libijskiej Tymczasowej Rady Narodowej ostrzegł, że w żadnym wypadku nie zgodzi się, by Kaddafiemu ułatwiono ucieczkę do innego kraju. Według niego, jedyną dopuszczalną opcją jest osadzenie krwawego dyktatora w Libii. Sprzeciwił się tym samym propozycji, którą na konferencji koalicji w Londynie chcą przeforsować Włochy. Zakłada ona, że Unia Afrykańska znajdzie kraj, który zaoferuje Kaddafiemu "gościnę" w razie ustąpienia dyktatora.

Opozycyjna Rada Tymczasowa podjęła zobowiązanie, ze po upadku reżimu Kaddafiego zorganizuje w Libii wolne wybory.