Rosyjski ambasador w Libii odwołany przez prezydenta tuż przed rozpoczęciem operacji "Świt Odysei" po powrocie do Moskwy udzielił kontrowersyjnego wywiadu. Staje po stronie Putina i sugeruje "zdradę interesów Rosji" przez Miedwiediewa. To pierwszy przypadek, kiedy dyplomata występuje przeciw prezydentowi Rosji.

Powtarzana przez media plotka głosi ,że ambasador wysłał do prezydenta Miedwiediewa telegram, w którym po głosowaniu nad rezolucją ONZ w sprawie Libii oskarżył go o zdradę. Władimir Czamow w krótkim wywiadzie jakiego udzielił po powrocie "Moskiewskiemu Komsomolcowi", twierdzi, że takich słów w telegramie nie było. Przyznaje jednak, że pisał o zdradzie interesów Rosji, która powinna blisko współpracować z Kaddafim.

Były ambasador prognozuje, że libijski przywódca wytrzyma zaledwie kilka miesięcy, bo został odcięty od dostaw żywności. W tym samym wywiadzie popiera wprost Władimira Putina, który interwencję w Libii porównał do wypraw krzyżowych. Te słowa wywołały ostry spór między Miedwiediewem a Putinem. A były ambasador jednoznacznie twierdzi, że to Putin ma rację.