Szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys została zatrzymana przez białoruską milicję w drodze do Wołożyna. Po czym przewieziono ją na komisariat. Wszystko pod pretekstem, by sprawdzić czy samochód, którym jechała, nie jest kradziony.

Za Lidą samochód, którym jechałam, został zatrzymany pod pretekstem, że rzekomo jest kradziony. Zawieźli nas na komisariat milicji w Lidzie. Ze mną były jeszcze trzy osoby. Spisano dane osobowe i zażądano, żebyśmy złożyli wyjaśnienia, w jakim celu podróżujemy - opowiadała szefowa ZPB.

Dodała, że odmówiła składania wyjaśnień. Zaznaczyła, że nie ma kontaktu z osobami, które zostały wraz z nią zatrzymane i nie wie, czy również zostały wypuszczone.

Szefowa ZPB jechała z Grodna do Wołożyna, gdzie w środę o godz. 13.30 (czasu polskiego) ma odbyć się kolejna rozprawa w sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu. Jak informowała Borys we wtorek, została ona przez dyrektor Domu Polskiego Teresę Sobol zgłoszona jako świadek.