Taki wyrok zapadł w sądzie w białoruskim Wołożynie. Dom Polski w Iwieńcu zostanie przekazany Związkowi Polaków, kierowanemu przez Stanisława Siemaszkę. Organizacja Andżeliki Borys, której władze w Mińsku nie uznają, zapowiada odwołanie od wyroku.

Andżelika Borys, z którą tuż po ogłoszeniu wyroku rozmawiał nasz reporter Krzysztof Zasada, przyznała, że była przygotowana na taką decyzję sądu. Było jednak słychać, że jest wzburzona i rozgoryczona. Nie było żadnych uzasadnień. Proces odbywał się z naruszeniami, to była jedna wielka farsa - mówiła Borys.

Na razie nie zapadła decyzja, kiedy odwołanie zostanie złożone. Będziemy postępować zgodnie z procedurami, jednak na wiele nie liczymy - dodała szefowa ZPB.

Borys dwukrotnie zatrzymana

Andżelika Borys została dzisiaj dwukrotnie zatrzymana przez białoruską milicję. Przy drugim zatrzymaniu po interwencji polskiego konsula w Mińsku została zwolniona, ale - jak dowiedział się nasz reporter - nie wpuszczono jej do sądu w białoruskim Wołożynie. Miała być świadkiem. Jesteśmy przed sądem. Ja jako świadek nie zostałam wpuszczona na proces. Argumentacji żadnej nie było. Przed sądem jest około 40 osób, około 20 jest zatrzymanych - mówiła podczas rozprawy Krzysztofowi Zasadzie.

Po pierwszym zatrzymaniu szefową Związku Polaków na Białorusi zawieziono na komisariat i po sprawdzeniu dokumentów zwolniono. Za drugim razem, jak ustalił nasz reporter, Borys była przetrzymywana w wiosce w pobliżu Wołożyna.

Działacze jechali do Wołożyna na rozprawę w sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu. Pod sądem w Wołożynie jest ponad 30 osób. Siedmiu osobom pozwolono wejść na salę, ale zastrzeżono, by byli to mieszkańcy Iwieńca i Wołożyna - wyjaśniała wcześniej Andżelika Orechwo.

"Liczyliśmy, że tym razem zatrzymań nie będzie"

Kilkadziesiąt osób ruszało do Wołożyna z różnych miejsc, tak by zmylić milicję. Jak powiedziała dziennikarzowi RMF FM Irena Waluś ze Związku, miało to być "dmuchanie na zimne". Liczyliśmy, że nie będą nas zatrzymywać. Do Wołożyna jedzie między innymi szef Wspólnoty Polskiej Maciej Płażyński. Udział w procesie zapowiedzieli też dyplomaci z kilku ambasad - mówiła Waluś.

Zatrzymania jednak były, a traktujemy je jako dalszy ciąg zastraszania - dodaje inna działaczka Andżelika Orechwo.

W Grodnie manifestują poparcie dla aresztowanych

Część działaczy została w Grodnie, by uczestniczyć w manifestacji poparcia dla aresztowanych ostatnio trzech członków Związku. Nie wiemy, jak tym razem władze zareagują, ale chcemy pokazać, że nasi działacze bezprawnie skazani nie są sami - tłumaczy Andżelika Orechwo.

Ta reakcja może pokazać, jakie naprawdę są intencje białoruskich władz, które mimo ciągłego szykanowania mniejszości polskiej deklarowały w ostatnich dniach gotowość współpracy z Warszawą.