Funkcjonariusze ABW działali w redakcji "Wprost" zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień - wynika z zakończonej kontroli wewnętrznej w tej sprawie. Jak poinformował rzecznik Agencji Maciej Karczyński, szef ABW natychmiast po pojawieniu się zarzutów o nieprawidłowościach powołał specjalną komisję, która miała na celu wyjaśnienie wszystkich wątpliwości.

Postępowanie wykazało, że funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień. Ustalono także, że byli przygotowani do właściwego, zgodnego z prawem, zabezpieczenia przedmiotów oraz wykonania kopii binarnych - podał rzecznik.

Dodał, że wszystkie działania ABW były realizowane na polecenie prokuratury. Nie ma wątpliwości co do ich prawidłowego wykonania oraz zachowania funkcjonariuszy zgodnego z prawem i zasadami bezpieczeństwa - zaznaczył.

Zażądali wydania nośników

Prokuratorzy i funkcjonariusze ABW weszli do redakcji tygodnika w ubiegłą środę. Akcję przeprowadzono w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania polityków.

Redakcja odmówiła wydania nośników, których zażądali śledczy. W związku z tym prokuratura zarządziła przeszukanie. Zrezygnowano z niego po szamotaninie. Redaktor naczelny Sylwester Latkowski zapowiedział, że przekaże śledczym nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Zrobiło to po kilku dniach.

Prokurator generalny Andrzej Seremet dzień po wydarzeniach w redakcji ocenił, że działania prokuratury i ABW miały podstawy prawne. Podkreślił, że ich celem było zdobycie dowodu przestępstwa, a nie pognębienia prasy i zamknięcia jej ust.

Działania prokuratury krytycznie natomiast ocenił resort sprawiedliwości. Według ministerstwa akcję prowadzono "mało profesjonalnie i nieroztropnie", a działania mogły budzić uzasadnioną obawę naruszenia tajemnicy dziennikarskiej. "Wprost" złożył zażalenie na działania prokuratury.

(MRod)