Jutro prokurator generalny Andrzej Seremet jedzie do Moskwy rozmawiać o pomocy prawnej, o którą poprosiła prokuratura wojskowa. Nieoficjalnie chodzi o przekonanie Rosjan, żeby oddali czarne skrzynki z prezydenckiego samolotu. "Jeśli mu się uda, będzie cudotwórcą" - mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" polityk PO.

Zgodnie z Załącznikiem 13 do konwencji chicagowskiej (o międzynarodowym lotnictwie cywilnym), strona rosyjska jest gospodarzem badania i zarówno rejestratory pokładowe, jak i same nagrania, może przekazać Polsce dopiero po zakończeniu postępowania u siebie. Kiedy? Być może nawet za rok lub później.

Oficjalne śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem prowadzi prokuratura rosyjska. Także w Rosji działa komisja badająca okoliczności katastrofy Tu-154M.

Chociaż równolegle w Polsce prowadzone jest śledztwo przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie i działa komisja badania wypadków lotniczych, strona polska nie dysponuje wszystkimi dowodami. Polscy prokuratorzy mogli brać udział w niektórych działaniach prokuratury rosyjskiej, np. w przesłuchaniach świadków, a pułkownik Edmund Klich (do niedawna kierujący także polską Państwową Komisją Badania Wypadków Lotniczych) jest akredytowany przy rosyjskiej komisji badającej katastrofę. Mają więc wiedzę, ale nie mają materiałów źródłowych.

Zarówno minister obrony narodowej, jak i prokurator generalny zwrócili się do swoich odpowiedników w Rosji o pomoc prawną w postaci przekazania oryginalnych urządzeń i nagrań. Dotychczas jej jednak nie otrzymali - powiedziała gazecie jedna z osób znająca kulisy postępowania. Zaledwie kilku Polaków zna te nagrania. Minister Bogdan Klich publicznie przyznał, że słyszał ich część.

Nagrania w całości odtworzono w obecności pułkownika Klicha oraz prokuratora wojskowego. Żaden z nich jednak nie dysponuje ani kopią nagrania, ani stenogramem - twierdzi źródło gazety.

Czy Rosjanie mogą oddać Polsce czarne skrzynki wcześniej niż po zakończeniu wyjaśniania katastrofy u siebie? Byłoby to możliwe, gdyby Polska i Rosja zrezygnowały ze stosowania w tym wypadku procedur konwencji chicagowskiej i podpisały specjalną umowę dwustronną. Bardziej jest jednak prawdopodobne, że Rosjanie przekażą stronie polskiej na razie wyłącznie kopie nagrań i stenogramy.