Rosyjskie śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej nie skończy się wcześniej niż za dwa miesiące. "A może potrwać nawet dłużej" - ujawnił w rozmowie moskiewskim korespondentem RMF FM szef Komitetu Śledczego Aleksandr Bastrykin.

Wielkonakładowa "Komsomolskaja Prawda" napisała , że w 36. specpułku obowiązywała tajna instrukcja mówiąca, że decyzję o rezygnacji z lądowania może podjąć tylko "Pierwszy Pasażer". Doniesienia te zdementowała jednak polska armia. W Rosji publikację od razu skomentował wicepremier Siergiej Iwanow. Daje on jasno do zrozumienia ,że polskie wątpliwości wyjaśni śledztwo, ale sprawy kontrolerów ze Smoleńska nie ma i Rosja w tym przypadku nie ustąpi .

Kontrolerzy nie mogli zabronić lądowania, jeżeli dowódca samolotu, albo jeszcze ktoś inny kto znajdował się w tym czasie w samolocie, zdecydował o lądowaniu za wszelką cenę - twierdzi rosyjski wicepremier.

Na publikację, zareagował też rosyjski Komitet Śledczy. Jego szef Aleksandr Bastrykin powiedział, że czeka w Moskwie na polskich prokuratorów, jednak Rosjanie po raz kolejny przypomnieli że oczekują również przekazania stenogramów rozmów telefonicznych z pokładu tupolewa , w tym rozmowy prezydenta z Jarosławem Kaczyńskim.