Nikt z rządu nie zwracał się do polskiej ambasady w Waszyngtonie z prośbą o pomoc w nawiązaniu kontaktów z Amerykanami w sprawie smoleńskiego śledztwa. Aby nasi amerykańscy dyplomaci zajęli się tą sprawą, musi zostać wydana specjalna prośba z Warszawy.

Korespondent RMF FM w Waszyngtonie Paweł Żuchowski sprawdzał w polskiej placówce dyplomatycznej, czy jej pracownicy są gotowi zająć się sprawą. Jak usłyszał: na miejscu i drogą dyplomatyczną mogą oni dotrzeć do odpowiednich osób, ale brak oficjalnej prośby z Polski wiąże im ręce.

Do dyspozycji rządu są pracownicy Wydziału Politycznego i Attaché Obrony. W takich sprawach muszą zostać przekazane wytyczne z naszego kraju, ale Waszyngton zapewnia, że nic takiego do USA nie dotarło.

O tym, że Polska prosi o jakąś szczególną pomoc, nic nie wie także rzecznik Departamentu Stanu Philip J Crowley. Polityk zapewnił jednak, że USA są gotowe pomóc.

FBI prawdopodobnie też nie otrzymało oficjalnej prośby, przekazanej drogą dyplomatyczną. Być może dotarły jakieś wnioski w ramach współpracy służb, ale to wydaje się zbyt mało w przypadku tak poważniej sprawy. Zwłaszcza, że kwestia dotyczy także Rosji z którą Stany Zjednoczone chcą polepszyć stosunki.