Edmund Klich akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym ma odebrać raport rosyjskiej komisji badającej przyczyny katastrofy w Smoleńsku. Za kilka godzin polski specjalista wyleci do Moskwy. Kiedy dokument trafi już do Polski, będziemy mieli dwa miesiące na ustosunkowanie się do rosyjskiej wersji wydarzeń.

Edmund Klich zostanie w Moskwie do czwartku. Nie przywiezie jednak ze sobą raportu MAK. Dokument zaraz po wtorkowej prezentacji ma zostać wysłany pocztą dyplomatyczną, czyli trafi do polskiej ambasady. Kiedy dotrze już do Polski, zostanie skierowany do rządowej komisji kierowanej przez szefa MSWIA Jerzego Millera.

Razem z Edmundem Klichem, tyle że innymi samolotami, do rosyjskiej stolicy lecą też dwaj członkowie komisji ministra Millera. Jeden z nich jest jednocześnie stałym doradcą Klicha. Wszyscy będą uczestniczyć w prezentacji rosyjskiego materiału. Raport, wszystko na to wskazuje, jest bardzo obszerny a jego prezentacja może potrwać nawet dwa dni.

Już w trakcie prezentacji mają powstawać pierwsze wnioski. Od chwili przekazania dokumentu mamy 60 dni na ocenę dokumentu. Edumund Klich chciał co prawda więcej czasu, ale minister Miller nie wystąpił do Rosjan z takim wnioskiem.