Według Komisji Finansów Zgromadzenia Narodowego i Senatu Francja nie spełni w tym roku nawet złagodzonych (po negocjacjach z Komisją Europejską) kryteriów budżetowych, których wprowadzenie sama przeforsowała - wraz z Niemcami - w Unii Europejskiej. Francuski deficyt budżetowy przekroczy prawdopodobnie 4 proc. PKB (zamiast 3,7 proc.), bo ciągłe podwyżki podatków – w tym głośny podatek nałożony na milionerów – odstraszyły inwestorów, a wydatki państwowe będą wyższe, niż przewidywano – donoszą nadsekwańskie media.

Już prawie miesiąc temu prezydent Francois Hollande stanowczo odpowiedział na apel Komisji Europejskiej, która zażądała od Francji pilnego przeprowadzenia reform strukturalnych i uzdrowienia finansów publicznych. Bruksela nie może dyktować Francji, co ma robić - stwierdził. Jeśli chodzi o reformy strukturalne, zwłaszcza zaś reformę emerytalną, to do nas należy wybór właściwej drogi - dodał.

Komisja Europejska zaapelowała do francuskich władz o bardziej dynamicznego działania, które pozwoliłyby uzdrowić finanse publiczne. Zarekomendowała też jak najszybsze przeprowadzenie reform strukturalnych i fiskalnych. Zaleciła również ograniczenie kosztów pracy poprzez obniżenie składek na ubezpieczenia społeczne.

Odpowiadając na postulaty Brukseli Hollande przypomniał, że zaproponował już reformę sytemu emerytalnego, lecz zostanie ona przeprowadzona w sposób "sprawiedliwy, odpowiedzialny i po naradach z partnerami społecznymi". Dodał, że priorytetem francuskiego rządu nadal jest zapanowanie nad rosnącym bezrobociem do końca 2013 roku.

Na rekomendacje KE  zareagował również premier Jean-Marc Ayrault. Stwierdził, że Francja przeprowadzi reformy "na swój sposób". Z kolei minister finansów Pierre Moscovici powtórzył swą zwyczajową deklarację, zgodnie z którą Paryż jest "zdeterminowany, by kontynuować swą strategię uzdrawiania finansów, ale we właściwym tempie".