Już od poniedziałku od nowa startuje branża gastronomiczna. Restauracje czy bary będą ponownie mogły być otwarte. W wielu miejscach już trwają przygotowania. Żeby lokale mogły funkcjonować zgodnie z nowymi obostrzeniami , muszą wprowadzić wiele zmian.

Bardzo się ucieszyliśmy kiedy się okazało, że można będzie otworzyć nie tylko ogródek restauracyjny, ale także pomieszczenia wewnątrz, to dla branży ogromna nadzieja, wielu spadł kamień z serca - mówią krakowscy restauratorzy.  Od rana w wielu lokalach w Krakowie trwają intensywne przygotowania, wiele miejsc trzeba będzie przearanżować - chodzi o takie ustawienie stolików by z jednej strony było to jak najbardziej ekonomiczne, a z drugiej - trzeba zachować wszystkie zasady bezpieczeństwa.  Na 4 metry kwadratowe może przypadać tylko jeden klient, odległość pomiędzy stolikami powinna wymościć 2 metry. Od rana chodzimy i mierzymy, planujemy rozstawienie i w środku i w ogródku - mówi pan Paweł z restauracji przy Rynku głównym w Krakowie

Chyba dobrze wykorzystaliśmy ten czas, odświeżyliśmy i meble, i ściany, podkleiliśmy nowy filc, zajęliśmy się takimi rzeczami, na które nie zawsze był czas - mówi Bartek Sikorski z lokalu przy Stolarskiej w Krakowie. Liczmy że będzie spokojniej, sądzę że jednak wiele ludzi pozostanie w domach, ale jestem dobrej myśli - dodaje. Od rana także tam trwają przygotowania do nowego układu stolików i kanap w pomieszczeniach, oraz szkolenie pracowników. W tym lokalu zamiast 70 osób będzie się mogło zmieścić 20 osób.

Z jeden strony to dobrze, że gastronomia jest odmrażania, a z drugiej strony - obostrzenia trochę w tym przeszkadzają. Mniej więcej u nas o 70 proc. mniej klientów będzie u nas mogło zjeść, możliwość więc potencjalnego przychodu będzie bardzo ograniczona, będzie się trzeba zastanowić czy to będzie się opłacać - Mówi Michał Kościuszko z restauracji Sławkowska 1. Rachunek ekonomiczny rządzi, nie wszystkim będzie się to opłacało otwierać, bo trzeba zapłacić za czynsze, zapłacić pracownikom, może być tak że część restauracji najpierw się otworzy, ale potem się zamknie, jeżeli biznes nie będzie się opłacał - dodaje. Jak twierdzą restauratorzy wiele zależy tu także od mieszkańców danych miejscowości. Jeżeli nie będą się obawiać i będą przychodzić, by wspomóc lokalny biznes gastronomiczny, to wiele restauracji może przetrwać ten trudny czas.  

My nie będziemy się otwierać w poniedziałek, już przed pandemią na tygodniu był bardzo mały ruch, teraz może być gorzej, więc postanowiliśmy że otworzymy się dopiero w kolejny weekend. Z niepokojem patrzymy w przyszłość, bo wciąż zamknięte są granice, a wiele restauracji w Krakowie bazowało na turystach zagranicznych - dodaje Kościuszko.  

  

         

Na Rynku Głównym już widać w wielu miejscach prace nad ogródkami, trwa już ustawianie stołów by się przekonać co będzie trzeba pozmieniać - wszystko trzeba będzie wymierzyć. Planujemy właśnie jak rozstawić miejsca w ogródku, będzie mniej więcej ¾ miejsc mniej. Mam nadzieję, że jednak krakowianie przyjdą, że mają już dość siedzenia w domu - mówi Piotr Szeląg z restauracji No.7 przy Rynku Głównym. Wertujemy wszystkie ustawy, uszczegóławiamy to, do czego musimy się dostosować - mówi Grzegorz Fic z restauracji Albertina - Wszystko wyjdzie w trakice, wiele zależeć będzie nie tylko od nas, ale także od gości, zobaczymy jak oni będą się zachowywać, zobaczymy jak to będzie działać, trochę się obawiamy. Sądzimy także,  że będą kontrole - dodaje.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: III etap odmrażania gospodarki. Sprawdź listę obostrzeń

Sprawdzanie klientów to nonsens

Przecież nie ma możliwości sprawdzenia czy ktoś jest małżeństwem, czy parą czy wspólnym gospodarstwem domowym - mówi Piotr Szeląg -  Ten pomysł został całkowicie nieprzemyślany.

Jak się okazuje - według rozporządzenia mimo otwarcia lokali, przy jednym stoliku będą mogli zasiąść albo członkowie rodziny albo osoby prowadzące wspólnie gospodarstwo domowe, ale znajomi już nie. Sądzimy, że ten przepis będzie ewidentnie omijany, ludzie będą np. mówić, że są współlokatorami, tego się nie da sprawdzić, przecież kelnerzy nie mogą nikogo legitymować - mówi pani Anna z jeden z krakowskich restauracji. Restauracje czy bary w większości planują wiec po prostu wywiesić informację w lokalu.

Opracowanie: