Tytuł sugeruje zapewne zapotrzebowanie na bilety Euro, ale wierzcie mi, ten temat zdążyłem już opanować na tyle, żeby zająć się czymś innym... Nasi najważniejsi ostatnio obywatele Rzeczpospolitej, czyli kadrowicze Smudy, rozjechali się na chwilę do domów, na krótki wypoczynek. Tylko kilka chwil z najbliższymi, a za chwilę największa batalia w ich karierze futbolowej.

Podczas pobytu na zgrupowaniu w Austrii, ale też i podczas innych okazji, miałem okazję przekonać się, iż w naszej narodowej ekipie panuje wielki duch. To poczucie jedności, wspólnego celu i coraz większa wiara we własne, całkiem niemałe umiejętności. Przypomina mi to moje lata i pełne napięcia ostatnie dni przed mundialem w 1974 w Zakopanem czy Murchardt.

Dlatego tuż przed Euro 2012 nie nachodzą mnie jakieś czarne myśli, powiedziałbym - wręcz przeciwnie. Mam przeczucie, że zespół kierowany przez Franciszka Smudę stać na więcej, niż nam się wydaje i może sprawić naprawdę przyjemną niespodziankę. Polska "czarnym koniem" europejskich finałów? Dlaczego nie ?! Nie podgrzewając wcale atmosfery, powiedzmy sobie szczerze - wcale nie jesteśmy gorsi. Jak to się potocznie mówi: inni też się boją… A coraz mniej boją się biznesmeni, czego najlepszym dowodem jest fakt, że przybywa nam sympatyków i przyjaciół.

Tak brutalnie nieraz atakowany (a raczej faulowany) Związek we wtorek 29 maja podpisał kolejną sponsorską umowę - tym razem z firmą Manta Multimedia, która została oficjalnym partnerem piłkarskiej reprezentacji Polski. Prezes Manty Bogdan Wiciński zawsze był wielkim fanem piłki nożnej, a teraz spełniło się - jak mi powiedział - jego wielkie marzenie. Chciałbym przytoczyć to, co powiedziałem po podpisaniu wtorkowej umowy - duże firmy coraz częściej dostrzegają korzyści, jakie wynikają ze sponsorowania drużyny narodowej. A najbardziej cieszę się z tego, że tym razem do grona naszych oficjalnych partnerów dołączyła firma z polskim w stu procentach kapitałem; mam nadzieję, że współpraca będzie układała się pomyślnie dla obu stron.

I jeszcze jedno - jak mawiał słynny porucznik Columbo. Pamiętają państwo całkiem niedawne czasy, kiedy wieszczono koniec PZPN, zapowiadano, iż nie tylko poważni partnerzy, ale nawet pies z kulawą nogą (dosłownie) nie podejdą do długofalowej współpracy ze Związkiem, którym kieruję już czwarty rok. Oszczędzamy fatygi kontuzjowanym - umowa z Mantą - kolejnym Partnerem Reprezentacji - obowiązuje do końca finałów mistrzostw świata w Brazylii w 2014 roku. To chyba o czymś mówi...