"Greccy piłkarze popsuli Polakom zabawę w dniu inauguracji Euro 2012 w Warszawie" - pisze niemiecka prasa, komentując pierwszy mecz grupy A. Dziennikarze zaznaczają jednocześnie, że było on lepszy niż wiele spotkań otwierających podobne turnieje.

Mecz nie był wprawdzie świętem futbolu dla publiczności, ale spotkaniem, które trzymało w napięciu i dało tematy do dyskusji, a ze swymi dwoma bramkami i dwiema czerwonymi kartkami było także znacznie ciekawsze niż większość innych rozpoczynających wielkie turnieje. Wymarzony start, na który mieli nadzieję gospodarze udał się tylko na 50 minut - czytamy w gazecie "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Autor tekstu pisze, że Polacy zaczęli jak "biało-czerwona straż pożarna", ale gdy objęli prowadzenie, spadło u nich tempo gry i coraz bardziej tracili przewagę na boisku. Zauważa też, że podopiecznym Franciszka Smudy brakowało pewności.

"Die Welt" stwierdza, że Grecja popsuła gospodarzom zabawę. Pięć lat Polacy czekali na ten dzień. Byli dumni, że mogą zorganizować te mistrzostwa, dumni z nowych stadionów. Po tym, jak walczyli z nerwowością dnia otwarcia ME, mogli też być dumni ze swojej reprezentacji- relacjonuje gazeta. Autor tekstu zaznacza, że po dominacji w pierwszej połowie meczu Polacy wydawali się pewnymi zwycięzcami. Po nieco przesadzonej akustycznie ceremonii otwarcia, Polacy zaprezentowali się z zadziwiająco mocnej strony - ocenia. Podkreśla, że główną rolę przejęło "trio z Borussii Dortmund" - Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek i Robert Lewandowski.

Dziennik "Sueddeutssche Zeitung" napisał, że po 17. minucie spotkania wyglądało to tak, jakby Polska już weszła do finału. Cała ławka rezerwowych pobiegła, by gratulować strzelcowi bramki. Na koniec pozostało jednak tylko 1:1 i wrażanie, że jeden Lewandowski lata nie czyni.