Mieszane odczucia miał były reprezentant Polski Jacek Bąk po remisie z Grecją 1:1 na inaugurację Euro. "Mecz ułożył się nam znakomicie, dominowaliśmy, a na koniec cieszyliśmy się z remisu, bo mogliśmy nawet przegrać" - przyznał.

Wszystko fajnie się ułożyło, prowadziliśmy 1:0, dominowaliśmy, a rywale dostali czerwoną kartkę i grali w osłabieniu. Pierwsza połowa była bardzo dobra, graliśmy szybko, z polotem, cały czas coś się działo. Grecy wyglądali na ospałych. Ładną bramkę strzelił Robert Lewandowski po książkowej akcji z Jakubem Błaszczykowskim. Nic nie wskazywało, że będą kłopoty - powiedział Bąk, uczestnik mistrzostw świata 2002 i 2006 oraz ME 2008.

Nieszczęście Polaków rozpoczęło się w 51. minucie po wyrównującym golu Dimitrisa Salpingidisa, a spotęgowała je czerwona kartka dla Wojciecha Szczęsnego w 69 minucie. Po przerwie nie wierzyłem własnym oczom. Graliśmy z przewagą jednego zawodnika, a wyglądało tak, jakby to Greków było 11, a nas 10. Wyraźnie zabrakło nam sił. Ale to dziwne, bo mamy młody zespół, Grecy wystawili piłkarzy dużo starszych - przyznał były obrońca m.in. Lecha Poznań, Olympique Lyon i RC Lens.

"Dobrze, że skończyło się na remisie"

Zdaniem 39-letniego Bąka, biało-czerwoni powinni cieszyć się z remisu, bo mogli nawet przegrać na Stadionie Narodowym w Warszawie. Dziękujmy, że skończyło się 1:1, przecież Przemysław Tytoń obronił karnego, zaś potem padł gol dla Grecji z minimalnego spalonego. Sędzia mógł puścić tę akcję i wtedy byłoby niezbyt wesoło... - dodał.

12 czerwca Polacy zagrają w stolicy z Rosją, a 16 czerwca we Wrocławiu z Czechami. Rosjanie mają dobry zespół, więc zapewne decydujące o wyjściu z grupy będzie ostatnie spotkanie. Szkoda, że trener Smuda nie zdecydował się na wcześniejszą zmianę i wpuszczenie szybkiego Grosickiego. Może by coś "ukuł" - zakończył Bąk.