W ostatnich dniach sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest napięta. Ciągle dochodzi do nielegalnych prób jej przekraczania. „Niestety cały czas obserwujemy wzmożoną presję migracyjną. Wczoraj prób nielegalnego przekroczenia granicy było 154, a w ostatnich dniach ponad 200”- mówi porucznik Anna Michalska, rzeczniczka Komendy Głównej Straży Granicznej. W Radiu RMF24 rozmawiał z nią Piotr Salak.

W 2021 roku przekroczeń granicy było 40 tysięcy. W tej chwili mamy ponad 18 tysięcy. Na pewno nie jest to taka skala jak wtedy. Zawsze zakładamy czarne scenariusze, bo w interesie strony białoruskiej, ale też rosyjskiej, leży wspieranie presji migracyjnej. Spodziewamy się wszystkiego, nawet tego, że liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy jeszcze wzrośnie - wyjaśnia rzeczniczka. Dodaje też, że wysoka liczba nielegalnych prób przekraczania granicy utrzymuje się od początku maja, czyli od szczytu NATO, który odbywał się wtedy na Litwie. Także strona litewska informowała o napiętej sytuacji na granicy w tym czasie.

Nielegalni migranci to przede wszystkim mężczyźni i niekiedy dorosłe kobiety. Jednak porucznik Anna Michalska informuje, że incydenty z dziećmi na granicy także miały miejsce. Był incydent pod koniec maja, kiedy grupa z dziećmi była pod granicą. Strona białoruska ją przywiozła i też strona białoruska tę grupę zabrała. Wyraźnie miało to wymiar propagandowy, ponieważ całe zdarzenie zostało zorganizowane w okolicach Dnia Matki, potem Dnia Dziecka. Dlatego dostrzegamy tutaj aspekt tej wojny informacyjnej - podkreśla rzeczniczka straży granicznej.

"Grupy migrantów są agresywne"

Rozmówczyni Piotra Salaka informuje, że nielegalni migranci mogą być agresywni. Dla nas to faza wojny hybrydowej na granicy polsko białoruskiej. Bo oprócz tego, że mamy tam codziennie sporo incydentów, to dodatkowo obserwujemy, że grupy migrantów są agresywne - tłumaczy. Wyjaśnia też, że akty agresji to przede wszystkim rzucanie kamieniami i butelkami, które niszczą samochody straży granicznej. To nie są  kamienie znalezione w puszczy czy lesie. To są kawałki kostki brukowej lub elementy cegieł, które ktoś dostarczył cudzoziemcom, aby mogli rzucać w polskie patrole - podkreśla gość Radia RMF24.

Porucznik Michalska wyjaśnia, że funkcjonariusze straży granicznej są przygotowani, aby przeciwdziałać tego rodzaju zachowaniom. Zabezpieczenia wykorzystywane na granicy są stale ulepszane. Są to m.in. tarcze ochronne, których wcześniej strażnicy nie mieli bezpośrednio na granicy. Planujemy dodatkowe zabezpieczenia na naszych samochodach służbowych, aby uniemożliwić ich uszkadzanie poprzez takie ataki - dodaje.

Obecność Grupy Wagnera wpływa na sytuację na polsko-białoruskiej granicy?

Porucznik Michalska podkreśla, że straż graniczna jest świadoma tego, że wśród nielegalnych migrantów mogą być osoby szczególnie niebezpieczne dla państwa. Wagnerowcy to dla straży granicznej dodatkowe niebezpieczeństwo. Takie osoby mogą szkolić migrantów, jak atakować cudzoziemców. Już w 2002 roku widzieliśmy filmy ze szkoleń migrantów przez białoruskie służby, gdzie byli pouczani jak rzucać kamieniami czy jakie narzędzia ze sobą zabrać. W 2021 roku widzieliśmy, jak mają atakować cudzoziemców i polskie patrole w razie próby zatrzymania -  komentuje rzeczniczka. Dodaje też, że działania strony białoruskiej są nieprzewidywalne a ludzie Grupy Wagnera niebezpieczni.

Potrzeba coraz więcej strażników granicznych

Wzrost nielegalnych migrantów na granicy powoduje, że straż graniczna potrzebuje wsparcia funkcjonariuszy z innych oddziałów, ale korzysta też z pomocy wojska i policji. Dostarczany jest także dodatkowy sprzęt niezbędnych do skutecznej ochrony polskiej granicy. Patrole konne oraz patrole z psami służbowymi czy wozy, które są odporne na wybuchy i ataki. To wszystko to dla nas cenne wsparcie - zaznacza Michalska.

Opracowanie: Natalia Biel

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.