"Rosja miała triumfować i to w krótkim czasie. Wielu ekspertów przewidywało, że inwazja rosyjska potrwa raptem kilka dni. Rok później Władimir Putin wciąż chowa się w bunkrze w Moskwie, a tymczasem przywódca Stanów Zjednoczonych spaceruje z prezydentem Ukrainy po Kijowie, jak gdyby nigdy nic"- mówił w Radiu RMF24 Andrzej Kohut, amerykanista, prowadzący program Przegląd Zagraniczny. Amerykański przywódca Joe Biden przybył dziś na Ukrainę z niezapowiedzianą wizytą utrzymywaną w ścisłej tajemnicy.

Bogdan Zalewski: Oglądamy teraz zdjęcia i filmy z Kijowa. Wydawałoby się, że to niemożliwe, a jednak Amerykanie zdecydowali się na taki gest, chyba nie tylko symboliczny?

Andrzej Kohut: Absolutnie nie tylko symboliczny. Myślę, że wizyta Bidena w Kijowie to jest potężny zastrzyk energii dla walczących na Ukrainie, również dla wszystkich tych, którzy Ukrainę wspierają i którzy być może w ostatnich miesiącach odczuwali pewne zmęczenie czy zniechęcenie tym, że ten konflikt się przedłuża, że jego koszty rosną, że niewiadomy jest wciąż jego koniec. Sama wizyta Bidena w Kijowie tego nie zmienia, natomiast sygnał, jaki on wysyła, już jest potężny.

Podnosi ducha walki?

Tak jest. Władimir Putin przygotowuje się do wygłoszenia mowy z okazji rocznicy tej inwazji - przecież to Rosja miała triumfować i to w krótkim czasie. Wielu ekspertów przewidywało, że inwazja rosyjska potrwa raptem kilka dni. Rok później Władimir Putin wciąż chowa się w bunkrze w Moskwie, a tymczasem przywódca Stanów Zjednoczonych spaceruje z prezydentem Ukrainy po Kijowie, jak gdyby nigdy nic. Myślę, że mieliśmy sporo symbolicznych obrazków podczas tej wojny na Ukrainie, chociażby te obrazki z Wyspy Wężowej, chociażby kwestia obrony samego Kijowa i Rosjan wycofujących się spod Kijowa, czy ofensywa pod Charkowem, czy uderzenie w Most Krymski. Teraz takim momentem niewątpliwie jest wizyta amerykańskiego prezydenta, której nikt się nie spodziewał, którą udało się utrzymać w tajemnicy do ostatniej chwili i zaskoczyć cały świat w momencie, kiedy Joe Biden już przechadza się po ulicach.

Rzeczywiście trwa taka wojna symboliczna. To też element frontu między cywilizowanym światem, a tym barbarzyństwem ze Wschodu. Oprócz symboli jest realne wsparcie. Joe Biden zapewnił o kolejnym pakiecie pomocy, niebagatelnym pakiecie, bo wartym 500 milionów dolarów.

Ważne jest jeszcze coś. To nie tylko wartość tego pakietu, to również fakt, że kolejne pakiety amerykańskiej pomocy wciąż na Ukrainę trafiają, że pomimo tych sondaży, które pokazują, że w amerykańskim społeczeństwie pojawia się taki element zniechęcenia tym, że konflikt trwa już długo, że ta pomoc wciąż musi być udzielana, Joe Biden tej pomocy nie przerywa. Pomimo dobrych wyników Republikanów na jesieni, a wśród tych republikanów były przecież takie głosy, że być może tą pomoc należy ograniczyć albo zakończyć, administracja nic takiego nie planuje. Myślę, że to też ważny moment dla samego Joe Bidena, który w przededniu zmagań o kolejną kadencję w Stanach Zjednoczonych pokazuje się jako przywódca pełen wigoru, zdolny zaangażować się w te najważniejsze kwestie obecny w polityce międzynarodowej, zdolny również pojechać w tak niebezpieczne miejsca, jak stolica państwa ogarniętego wojną.

Podkreślasz ten wewnętrzny aspekt. Jesteś autorem znakomitej książki "Ameryka. Dom podzielony", dobrze znasz to podwórko amerykańskie, ale wróćmy na podwórko polskie. Jutro po południu Joe Biden wygłosi przemówienie w Warszawie. Czego się spodziewasz?

Myślę, że ta dzisiejsza wizyta w Kijowie trochę skradła show, jeżeli chodzi o tę wizytę w Polsce, natomiast to niewątpliwie będzie bardzo ważne przemówienie, skierowane już może w mniejszym stopniu do walczącej Ukrainy, a w większym stopniu do sojuszników, którzy jeżeli ta pomoc dla Ukrainy ma być skuteczna, muszą pozostać zjednoczeni. Myślę, że taka wiadomość podkreślająca konieczność jedności pojawi się ze strony Joe Bidena. W pewnym sensie Biden docenia rolę samej Polski w tej pomocy, która trafia na Ukrainę, bo to jest pomoc logistyczna w przekazywaniu broni na Ukrainę, to jest pomoc bardzo realna. Polska broń, która trafia do walczących na Ukrainie, to jest wreszcie pomoc dla znaczącej części uchodźców, którzy z Ukrainy uciekli, kiedy ten konflikt się rozpoczął. Bardzo wyraźnie odbija się to w amerykańskich mediach, co Amerykanie często doceniają. W związku z tym, ta wizyta Bidena, to też jest ważny sygnał, jaka jest rola Polski dzisiaj w amerykańskiej polityce europejskiej, jak ważnym partnerem jest Polska i inne państwa wschodniej flanki NATO, no bo przecież również zaproszeni są przedstawiciele tzw. wschodniej flanki.

Oceniasz, że ta wyprawa kijowska Bidena może przykryć wyprawę warszawską. Czy nie mamy do czynienia ze scenariuszem jak z Hitchcocka, najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie? Może jutro dowiemy się czegoś co przebije się do historii?

Takich spekulacji trochę się pojawia. Mimo wszystko mam dosyć ograniczone oczekiwania i może tutaj pozostaję sceptykiem w porównaniu z tymi, którzy się takich dużych ogłoszeń spodziewają. Trzeba powiedzieć, że to, co wydarzyło się dzisiaj, w pewnym sensie daje nadzieje, że coś jeszcze może nas zaskoczyć. Muszę przyznać, że gdyby mnie ktoś zapytał wczoraj, to uczciwie bym powiedział, że do wizyty Bidena w Kijowie nie dojdzie, a tymczasem dzisiaj musiałbym się z tych słów wycofać, bo rzeczywistość temu przeczy. Być może Biden jeszcze chowa coś w zanadrzu i jutro nas czymś zaskoczy.

Opracowanie: Emilia Witkowska

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: