Faktura za każdego w Polsce mieszkającego Ukraińca? "To jest już nie tylko gościna, ale odpowiedzialność za ponad rok opieki, podzielenia się podatkami" - odpowiada na pytanie Piotra Salaka, gość Porannej rozmowy w RMF FM Władysław Kosiniak - Kamysz. Jak podkreśla: jeżeli UE mówi: wprowadzamy rozwiązania migracyjne, to nie może zamykać oczu na to, co zrobiła Polska i Polacy.

"Półtora miliona Ukraińców przyjechało do Polski i tu mieszkają (...). Nie chodzi o to, żeby te pieniądze były dla Ukraińców, tylko dla Polaków, dla przedsiębiorców, najbardziej dla wspólnot samorządowych" - tłumaczy poranny gość RMF FM.

Na pytanie "czy chce pan wszystko sprowadzić do finansów", Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiada: i tak te finanse nie zastąpią, nie przekroczą tego, co zrobili Polacy.

"Odruch serca jest wart o wiele więcej niż ta faktura. UE płaciła miliardy euro za to, żeby uchodźcy nie przyjeżdżali do Europy, żeby zostali w Turcji. U nas nie było katastrofy humanitarnej, dokonaliśmy cudu. Uważam, że UE powinna się na to złożyć. Nie tylko polski rząd, nie tylko polski podatnik, ale też europejski. Ci, którzy mieszkają dalej np. w Irlandii nie mają tych problemów" - mówi.

Na pytanie, czy nie jest to "nakręcanie nastrojów antyukraińskich" - lider PSL odpowiada: to jest ich studzenie. "Te nastroje rosną. Jeżeli ktoś zamyka na to oczy, jeżeli nie widzi tego, że Polacy się oburzają, że polskie dzieci muszą czekać do żłobka, przedszkola. Opowieści, które ja słyszę jako lekarz, ze szpitali a propos pierwszeństwa - często nieprawdziwe - ale one się niosą. Jeżeli byłoby takie poczucie, że zainwestowaliśmy, ale też ktoś z nami się na to składa, to byłoby dużo lepiej. My za to płacimy jako Polska, ale ja chcę, żeby partycypowała w tym UE. UE powinna nam w tej sprawie pomóc. Polska za to płaci" - podkreśla Władysław Kosiniak-Kamysz.

Jakie pytanie referendalne?

"Rozpisałbym referendum, ale nie w terminie i nie w dniu wyborów. Te dwa porządki nie powinny być ze sobą mieszane" - tłumaczy gość Roberta Salaka pytany o referendum ws. relokacji uchodźców w UE.

Pytanie referendalne? Odpowiedź na to pytanie już test. Polacy nie chcą automatyzmu relokacji. PiS nie chce zadać tego pytania. Jako społeczeństwo nie jesteśmy do tego przygotowani. Robienie kampanii wyborczej i kampanii  referendalnej, przenikanie się też finansowania... moim zdaniem to jest bardzo nieprzejrzyste. Kampania referendalna nie jest tak ograniczona limitami finansowymi jak kampania wyborcza. Jak te dwa byty rozdzielimy? - pytał lider ludowców w Porannej rozmowie w RMF FM.  

Władysław Kosiniak-Kamysz: Błędu Lewicy nie popełnimy

"10 -11 procent to jest wynik przyzwoity. Chciałoby się, żeby był lepszy i będziemy robić wszystko, żeby był lepszy. To jest nasz cel. Ale ja cały czas realizuję plan A. Oczywiście, gdyby one (wyniki sondaży - przypis red.) były zagrażające w jakiś sposób dla nieprzekroczenia progu (wyborczego - przypis red.), to będziemy podejmować odpowiednie decyzje. Ale na dzień dzisiejszy czegoś takiego nie widzę" - przekonywał w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM, Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego i jeden z liderów Trzeciej Drogi. 

Szef PSL-u przekonywał, że najtrudniejszy w sondażach dla wszystkich partii opozycyjnych był czas marszu czwartego czerwca. "To był taki moment, kiedy całej opozycji spadło, a nie wzrosło. Urosło najbardziej Konfederacji, i to jest paradoks. Bo wielki marsz, który był bardzo dobrym wydarzeniem, okazał się niestety dla całej opozycji, łącznie z Platformą, negatywny w wyniku wyborczym" - mówił Kosiniak-Kamysz. I dodał: jeżeli byłoby coś zagrażającego, to my błędu Lewicy nie popełnimy". Ale - jego zdaniem - obecne sondaże dają im "duże bezpieczeństwo".

"Chcemy, żeby większość w Senacie była jak największa"

Gość RMF FM był też pytany o porozumienie opozycji w sprawie paktu senackiego. Kiedy poznamy kandydatów? "Chciałbym, żeby to była kwestia najbliższych dni. Ale to jest pięć środowisk politycznych, bo do tego jeszcze dochodzą samorządowcy. Jest to poważne przedsięwzięcie. Chcemy to zrobić jak najlepiej, chcemy, żeby ta większość w Senacie była jak największa" - przekonywał.

 

Dlaczego tak długo to trwa? "Ponieważ jeszcze nie wszystko zostało uzgodnione. A widział pan jakichkolwiek senatorów pokazanych przez dzisiaj rządzących? Ja ich nie widzę, bo każdy przygotowuje najlepszego kandydata. Część osób jeszcze sobie badamy po prostu. Są takie okręgi, które są na granicy. Możemy je wygrać, może też wygrać tam PiS. Chcemy tam wystawić po prostu najlepszego kandydata i nie mamy jeszcze pełnej wiedzy na stole, żeby podjąć ostateczną decyzję" - stwierdził prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.

"Nikt z parlamentarzystów PSL-u nie wystartuje z list Koalicji Obywatelskiej"

"Polskie Stronnictwo Ludowe jest zakulisowo namawiane do udziału w tworzeniu tzw. jednej listy opozycji lub wejścia ludowców na listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej" - mówił niedawno w mediach Kosiniak-Kamysz. 

Kto was namawia? - padło pytanie w Porannej rozmowie w RMF FM. 

"To, że posłowie między sobą rozmawiają, to nie jest żadna tajemnica i że w kuluarach takie zaproszenia były stosowane. Myślę, że ten etap już jest trochę za nami, że już tych namów jest mniej" - dodał.

Prezes PSL przekonywał, że w jego partii panuje duże zaufanie. "Jesteśmy zgraną drużyną. Nie mam tu żadnych obaw. Nikt z parlamentarzystów PSL-u nie wystartuje z list Koalicji Obywatelskiej" - mówił. I dodał, że namowy nie dotyczyły przejścia pojedynczych polityków, tylko "to były namowy bardziej, żeby cała formacja dogadała się właśnie w sprawie wspólnej listy czy wspólnego startu". 

Opracowanie: