Zrobimy wszystko, żeby zwiększyć możliwości produkcyjne polskiego przemysłu obronnego. Jestem zwolennikiem przechodzenia na tryb pracy bezpośredniego zagrożenia konfliktem zbrojnym, będę takie rozwiązania proponował - powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Skomentował też wyniki decyzji Komisji Europejskiej ws. przekazania 500 mln euro europejskim firmom zbrojeniowym na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej. Wśród beneficjentów jest tylko jedna firma z Polski.

Kosiniak-Kamysz został zapytany na poniedziałkowej konferencji prasowej po spotkaniu z ministrem obrony Niemiec Borisem Pistoriusem o piątkową decyzję Komisji Europejskiej dotyczącą przekazania 500 mln euro europejskim firmom zbrojeniowym na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej. Wśród beneficjentów jest tylko jedna firma z Polski - zakłady Dezamet, należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która otrzyma z tej puli ok. 2,1 mln euro.

"Wstyd za te działania, które prowadzili nasi poprzednicy"

Pytany, kto jest odpowiedzialny za tak mały udział polskich producentów w wyniku konkursu, szef MON stwierdził, że jest mu "bardzo wstyd za te działania, które prowadzili nasi poprzednicy nie rozwijając przemysłu zbrojeniowego". To, co się wydarzyło, jest zatrważające - ocenił.

Tylko trzy firmy za czasów rządów naszych poprzedników zgłosiły się do tego konkursu. Konkurs opiewał na 500 mln euro; polskie firmy za rządów PiS wystosowały wniosek o to, żeby uzyskać około 10 mln euro. Jak się wnioskuje o 10 mln euro, to trudno uzyskać 500 mln - powiedział Kosiniak-Kamysz. Dodał, że wnioski w konkursie były składane między połową października a połową grudnia, czyli - jak mówił - "wtedy, gdy dotychczas rządzący nie potrafili się pogodzić z porażką".

Szef MON zaznaczył, że sprawą do wyjaśnienia jest to, dlaczego tylko trzy polskie firmy złożyły wnioski w konkursie i dlaczego na tak małą kwotę, dlaczego startowały w tylko jednej z pięciu kategorii konkursu oraz dlaczego nie otrzymały stosownego wsparcia od państwa.

"Dlaczego tak zawalili sprawę?"

To pytanie trzeba zaadresować do całego poprzedniego rządu: dlaczego tak zawalili tę sprawę? Dlaczego nie mieli na tyle odwagi, żeby wystąpić z dużo szerszymi oczekiwaniami - mówił Kosiniak-Kamysz.

Trudno uzyskać 500 mln euro, jak się wnioskuje o 10; trudno uzyskać 500 mln, jak z pięciu kategorii startuje się tylko w jednej. Trudno uzyskać 500 mln, jak spośród dziesiątek firm polskich startują tylko trzy i nie wspiera się ich w procesie tego startu i przygotowania wniosku - oświadczył.

Polityk został też zapytany o ogólny stan możliwości produkcyjnych polskiego przemysłu obronnego. W odpowiedzi przypomniał, że największym zamawiającym w polskich firmach jest Wojsko Polskie. Chciałbym, żeby te zdolności produkcyjne, i publicznego, i prywatnego przemysłu polskiego były w pełni wykorzystane - powiedział.

My zrobimy wszystko, żeby zmodernizować polski przemysł obronny, żeby zwiększyć jego możliwości produkcyjne. Ja jestem zwolennikiem przechodzenia na tryb pracy bezpośredniego zagrożenia konfliktem zbrojnym, i będę takie rozwiązania, również legislacyjne proponował - zapowiedział minister.

Decyzja Komisji Europejskiej i reakcje na nią

Komisja Europejska zdecydowała w piątek o przekazaniu koncernom zbrojeniowym 500 mln euro na zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej. Decyzja KE ma umożliwić europejskiemu przemysłowi obronnemu zwiększenie zdolności produkcyjnych do 2 mln pocisków rocznie do końca 2025 r. Obecnie te moce są szacowane na nieco ponad 1 mln rocznie.

Poza Polską unijne środki trafią do firm w innych krajach UE i Norwegii, których listę opublikowała Komisja Europejska. Np. ok. 85 mln euro otrzymają firmy niemieckie, 87,6 mln euro norweskie, 27 mln euro węgierskie, 32,5 mln euro fińskie, 38 mln euro francuskie, 23,8 mln euro hiszpańskie, a 19 mln euro szwedzkie. Są również konsorcja firm z różnych państw członkowskich i Norwegii, które skorzystają z tych pieniędzy, np. włosko-francusko-norwesko-fińsko-łotewskie konsorcjum otrzyma ok. 41,3 mln euro.

Były minister obrony narodowej, poseł PiS Mariusz Błaszczak, w sobotę na platformie X napisał: "Donald +Król Europy+ Tusk załatwił dla Polski całe 0,42 proc. z unijnego programu produkcji amunicji. Inicjatywa Komisji Europejskiej jest słuszna i potrzebna. Tylko dlaczego z przekazanych 500 mln euro dla europejskich firm zbrojeniowych na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej, Polska otrzymuje zaledwie ok. 2,1 mln euro?" - zapytał Błaszczak. Jak dodał, niemieckie firmy dostaną ok. 85 mln, a węgierskie 27 mln euro.

Na ten wpis zareagował w sobotę rzecznik MON Janusz Sejmej. "Panie Pośle Błaszczak: grantów na produkcję amunicji mamy dokładnie tyle, ile Pan pozostawił po sobie w polskim przemyśle zbrojeniowym" - stwierdził. "To, że zdobywa go tylko jedna nasza firma powinno być dla Pana wstydem, bo oferty można było składać przez 2 miesiące od października 2023 r., a do tego programu zgłosił Pan akces osobiście w marcu 2023 r. A więc program był ogłoszony za kadencji rządu PiS!" - wskazał Sejmej. "Warto było dbać o nasze firmy, a nie koncentrować się na ciągłej wymianie prezesów. Dziś mamy tego efekty. Z trzech firm, jakie aplikowały do programu ASAP zakwalifikowano zaledwie jedną. To obraz jaki Pan po sobie pozostawia" - podsumował rzecznik MON.