„Część ambasadorów RP ewidentnie nie nadaje się na te stanowiska z rozmaitych powodów i zostanie odwołana” - powiedział we wtorek w Polsat News wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski, podkreślając, że to nie będzie proces nagły. "Trzeba będzie przeglądać placówkę po placówce" - zaznaczył.

Wiceszef MSZ był pytany, czy po rządach PiS jest szykowana "duża czystka" jeśli chodzi o stanowiska ambasadorów i innych dyplomatów.

To jest w gestii ministra (Radosława) Sikorskiego, ale jest rzeczą dla mnie oczywistą, jako członka w poprzedniej kadencji (sejmowej) komisji spraw zagranicznych i wiceprzewodniczącego tej komisji, że musieliśmy aprobować kandydatury na ambasadorów ludzi, którzy się absolutnie do tego nie nadawali, ale absolutnie - z rozmaitych powodów: braku doświadczenia, braku wiedzy, braku znajomości języków, złego charakteru również. I część tych ludzi ewidentnie nie nadaje się na ambasadorów RP i część z tych ludzi zostanie odwołana - odpowiedział wiceminister.

"Są ludzie, którzy mają bardzo bogatą i niechlubną karierę"

Pytany, o jakim procencie ambasadorów jest mowa, Bartoszewski zaznaczył, że Polska ma stu kilkudziesięciu ambasadorów i "w żadnym razie to nie będzie połowa". Jakiś procent, to trzeba będzie przeglądać placówka po placówce - zaznaczył.

Nie chciał wypowiadać się o obsadzie konkretnych placówek, wskazując, że to prerogatywa szefa MSZ. Zaznaczył, że są takie placówki, na których dyplomaci skierowani na nie za czasów rządów PiS, świetnie sprawdzają się w swojej obecnej roli.

Znam takie placówki, że ktoś nominowany przez rząd PiS, czyli wystawiony przez pana ministra (byłego szefa MSZ, Zbigniewa) Raua fantastycznie nadaje się jako ambasador Polski, znam i takie przypadki, że to jest żałosne - stwierdził wiceminister. Podkreślił, że niektóre nazwiska takich osób "są powszechnie znane". Są ludzie, którzy mają bardzo bogatą i niechlubną karierę w ministerstwie, są ludzie, którzy nie są w stanie mówić w języku państwa, w którym są akredytowani - zaznaczył.

Bartoszewski liczy na porozumienie z prezydentem

Bartoszewskiego pytano, kiedy można spodziewać się zmian na tych stanowiskach. Wiceszef MSZ ponownie podkreślił, że nie do niego należy decyzja w tej sprawie.

Ale zakładam, że to będzie stosunkowo szybko, ale to nie będzie proces nagły, ponieważ pewnych ludzi można ściągnąć do kraju bez żadnych problemów, o pewnych nazwiskach będziemy na pewno dyskutować z panem prezydentem. Bo można ściągnąć do Warszawy każdego ambasadora, natomiast nie można go pozbawić tytułu ambasadora. O tym decyduje pan prezydent - zaznaczył wiceminister.

Ja myślę, że będziemy się w stanie w wielu wypadkach z panem prezydentem porozumieć w tej materii - dodał Bartoszewski.