Zdobycie 194 mandatów do Sejmu przez PiS jest rozczarowujące - powiedział szef MEiN Przemysław Czarnek. Jednocześnie podkreślił, że PiS wygrał wybory i spodziewa się, że prezydent powierzy PiS misję tworzenia rządu. Wskazał, że jest czas na tworzenie koalicyjnego frontu i jest z kim go tworzyć.

We wtorek Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki wyborów parlamentarnych. PiS w wyborach do Sejmu zdobyło 194 mandaty, KO - 157; Trzecia Droga - 65; Nowa Lewica - 26; Konfederacja - 18.

(...) Oczekiwaliśmy, mimo wszystko, tych 15 mandatów więcej. Około 210, 215 mandatów pokazywały nam sondaże, jeszcze kilka dni przed wyborami, koło wtorku, środy - powiedział Czarnek w Telewizji Republika. (...) Jesteśmy partia zwycięską, po raz kolejny zwyciężyliśmy i to wyraźnie przed Platformą Obywatelską. To jest milion głosów więcej oddanych na naszą listę, niż na Koalicję Obywatelską, więc w związku z tym to jest znakomita ocena naszych rządów po czterech latach, tylko, że nie o ocenę chodziło, a o możliwość dalszego rządzenia - stwierdził.

Jeśli chodzi o możliwość dalszego rządzenia: jako, że wygraliśmy te wybory (...) w związku z tym spodziewamy się, że pan prezydent to właśnie nam i naszemu kandydatowi powierzy misję formułowania rządu, desygnuje naszego kandydata na prezesa Rady Ministrów i to my będziemy tworzyć rząd - powiedział.

Pytany o to, z kim PiS mógłby wejść w koalicję i zbudować rząd, Czarnek oznajmił, że "jest z kim go tworzyć: jest Konfederacja, jest Polskie Stronnictwo Ludowe, a są też posłowie z Platformy Obywatelskiej, którzy są mniej zadowoleni, albo niezadowoleni. A więc jest dużo czasu, żeby tworzyć koalicję rządu, który by sprzyjał Polsce, który by dbał o suwerenność Polski, niepodległość Polski i o rozwój Polski".

Ja jestem dobrej myśli - zaznaczył.

W demokracji rozmawiamy ze wszystkimi: i z PSL, i z Konfederacją, i z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, dzisiaj Nową Lewicą, i z Platformą. Tam jest dużo ludzi, którzy mogliby naprawdę tworzyć rząd, który jest rządem pro suwerennościowym, pro niepodległościowym, antykomunistycznym. Mnóstwo ludzi, którzy nie chcieliby nigdy rządzić z takimi ludźmi, którzy chcą np. zakazania jedzenia mięsa, czy hodowli zwierząt - zaznaczył Czarnek.

Wydaje mi się, że jest tu duże pole do negocjacji i te negocjacje chyba już trwają - dodał.

Zapytany, czy w grę wchodzi taki wariant koalicji PiS-PSL, że premierem zostaje prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, a PiS "odgrywa jakąś mniejszą rolę w rządzie", odpowiedział: Wszystko wchodzi w grę, jeśli chodzi o prowadzenie Polski torami suwerenności, niepodległości. Takiego jestem zdania. To jest moje zdanie.

Realnie to Tusk wybory przegrał, mógł mieć dużo lepszy wynik, miał gorszy - przegrał z nami o milion głosów, zapowiadał zwycięstwo absolutne, tego nie ma - a Kosiniak-Kamysz te wybory wygrał, bo był pod ścianą, pod progiem 8-proc. jeszcze tydzień, 10 dni przed wyborami, a uzyskał, dzięki swemu manewrowi te 14 proc. głosów, to jest bardzo dobry wynik Trzeciej Drogi - oznajmił Czarnek.

(...) Dzisiaj zwycięzcą jest Kosiniak-Kamysz, a Tusk jest przegranym. I w tym sensie uważam, że aspiracje i postulaty, aby to Kosiniak-Kamysz był premierem, są absolutnie zasadne. A co do naszej strony, to my jesteśmy zwycięzcami, ale jesteśmy w stanie rozmawiać o wszystkim, co sprzyja - jeszcze raz powtarzam - suwerennej Polsce, niepodległej Polsce, tej Polsce, która się rozwija i która nie jest poddana takim właśnie rozkazom (...): genderyzmowi na rozkaz Brukseli, nielegalnej emigracji na rozkaz Brukseli i wszystkim innym - podkreślił.