Lider Suwerennej Polski Zbigniew Ziobro odniósł się do kolejnych zarzutów dotyczących funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości. Sprawa na nowo nabrała rozgłosu po wypowiedziach Tomasza Mraza, który odpowiadał za funkcjonowanie Funduszu. Były minister sprawiedliwości ocenił, że oskarżenia to zemsta ekipy rządzącej. Bliskich współpracowników premiera Donalda Tuska porównał do mafijnej rodziny Soprano.

"Rodzina Tuska ma wielu umoczonych członków"

"Polska ma prawdziwą rodzinę Soprano - odkryliśmy ją, gdy byłem Prokuratorem Generalnym. To bliscy Donalda Tuska: minister jego rządu, przyjaciel Sławomir Nowak, oskarżony o przyjęcie ponad 5 mln zł łapówek. Włodzimierz Karpiński, minister - nomen omen - skarbu w jego rządzie, podejrzany o przyjęcie prawie 5 mln zł łapówek. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki, któremu prokuratura postanowiła zarzucić  udział w procederze korupcji i oszustw na kwotę 1,5 mln zł. Sekretarz generalny partii Stanisław Gawłowski oskarżony o wzięcie ok. 730 tys. zł łapówek" - wyliczał we wpisie w mediach społecznościowych Zbigniew Ziobro. Jak dodał, "rodzina" Tuska ma też wielu innych "umoczonych członków".

"Dlatego kryje swoich, a w zemście atakuje wydatki Funduszu Sprawiedliwości na szpitale, strażaków, klinikę Budzik czy ośrodek pomocy dla matek i dzieci budowany przez Fundację Profeto" - przekonywał Ziobro. 

Były minister sprawiedliwości zapowiedział, że jego partia złoży wniosek o powołanie zespołu parlamentarnego, który miałby wyjaśnić, "dlaczego po objęciu przez Tuska rządów kryminalno-korupcyjne sprawy bliskich jego ludzi są zamiatane pod dywan".

Tusk nazwał Kaczyńskiego "ojcem chrzestnym Funduszu Sprawiedliwości"

Mafijnego porównania w kontekście Funduszu Sprawiedliwości użył wcześniej premier Donald Tusk. "Upadek stulecia? 35 lat temu zostać wybranym przez naród senatorem “Solidarności", skończyć jako ojciec chrzestny ziobrowego Funduszu Solidarności. Trudno upaść niżej, Jarosławie" - pisał w weekend w mediach społecznościowych.

Kaczyński, odnosząc się do tego porównania, powiedział: "jeżeli chodzi o ojca chrzestnego, jestem zdecydowanie przeceniany". Żadnym ojcem nie jestem, ale to nie zmienia faktu, że ten Fundusz może się ze wszystkiego, co robił rozliczyć. Rozliczyć w sposób całkowicie zgody z prawem - dodał.

Mraz mówi o nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości

Bardzo mocne słowa pod adresem byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry padły w środę podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń PiS. Były dyrektor departamentu w resorcie sprawiedliwości odpowiadający za Fundusz Sprawiedliwości Tomasz Mraz oświadczył, że większość konkursów organizowanych w ramach FS była prowadzona "w nierzetelny sposób", a głównym decydentem w tej sprawie był ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Jedna z wypowiedzi Mraza dotyczyła rzekomego istnienia nieformalnej listy, według której przyznawano politykom Suwerennej Polski - "przewodniczącym poszczególnych okręgów wyborczych" - limity środków z Funduszu Sprawiedliwości, które mieli do dyspozycji. Właściwie każdy okręg wyborczy i pełnomocnik danego okręgu wyborczego posiadali swój limit. To była jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic związanych z Funduszem - powiedział Mraz. Jak dodał, na liście obok nazwisk wymienione były kwoty. Według niego chodziło o kwoty rzędu 1 mln, 700 tys. zł. Mraz powiedział, że politycy SP "kupczyli" tymi pieniędzmi, kupując za nie głosy i poparcie.

Mraz mówił też m.in. o 1 mln zł, który miał trafić do redaktora naczelnego "Gazety Polskiej", prezesa zarządu Telewizji Republika Tomasza Sakiewicza, a także o 1,5-2 mln zł na zoperowanie "pierwszego kolana RP". Pod koniec 2022 roku operację kolana przeszedł prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Dziś NIK ma rozpocząć kontrolę Funduszu Sprawiedliwości

Szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś zapowiedział, że dziś rozpocznie się kontrola Funduszu Sprawiedliwości. Rozpoczynamy w poniedziałek w porozumieniu z Krajową Administracją Skarbową i prokuraturą; istnieją podejrzenia, że w ramach Funduszu dochodziło do działań przestępczych - powiedział w piątek w rozmowie z Onetem szef Izby.

W ocenie Banasia "mieliśmy do czynienia z (...) wyciąganiem pieniędzy publicznych do prywatnych stowarzyszeń i fundacji, które nie miały nic wspólnego z celem, na który te środki były przeznaczane". Szef NIK skrytykował "brak przejrzystości i pomijanie przepisów" do którego dochodziło - jego zdaniem - w zarządzaniu Funduszem.

Prokuratura Krajowa, która prowadzi śledztwo dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, podała pod koniec marca, że postawiła w tej sprawie zarzuty siedmiu osobom. To m.in. byli i obecni urzędnicy resortu sprawiedliwości, zajmujący się Funduszem. 

W związku ze śledztwem Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wraz z prokuratorami przeprowadziła przeszukania w kilkudziesięciu miejscach w kraju - m.in. w domu byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.