"Jesteśmy gotowi do wojny" - mówią związkowcy z kopalni Turów po tym, jak unijny Trybunał Sprawiedliwości nałożył na Polskę karę pół miliona euro dziennie za to, że kopalnia do dziś nie wstrzymała wydobycia węgla. Premier Mateusz Morawiecki oświadczył dziś, że polski rząd nie wyłączy kompleksu Turów. "Decyzja o nałożeniu kary jest pozbawiona adekwatności i proporcjonalności" – podkreślił. Tymczasem rzecznik Komisji Europejskiej powiedział, że Polska musi zapłacić karę. "To jest ich prawny obowiązek" – dodał.

Decyzja o karze jest zaskakująca sama w sobie. Dziwi też jej wysokość - powiedział Wojciech Ilnicki, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Kopalni Węgla Brunatnego Turów.

To woła o pomstę do nieba. To jest kpina, to jest naigrywanie się z Unii Europejskiej, to jest podważenie trzech filarów UE. Jeden z filarów to jest bezpieczeństwo. Jakie tu jest bezpieczeństwo? Pracownicy są przerażeni - mówi.

"Bez pracy kopalni wszyscy jesteśmy skazani na śmierć"

Zdaniem Wojciecha Ilnickiego, w walce o utrzymanie wydobycia w kopalni Turów nie chodzi tylko o kontekst gospodarczy i energetyczny, czy o brak pracy dla ok. 50 tys. osób. Bez pracy kopalni Turów wszyscy tutaj jesteśmy skazani na śmierć - powiedział.

Mieszkańcy Bogatyni, zgodnie z polityką klimatyczną Unii, nie mają już pieców we własnych domach, wszyscy są przyłączeni do ciepła z elektrociepłowni, a gdy przestanie ona pracować, zamarzniemy tutaj. Nasz szpital również korzysta z sieci ciepłowniczej, więc w czasie pandemii bez ciepłej wody grozi nam zaraza, zakażenia. W naszym szpitalu zaczną jako pierwsi umierać pacjenci - powiedział Ilnicki.

Podkreślił, że absolutną nieprawdą jest sugerowanie, że węgiel będzie można kupić z czeskich lub niemieckich kopalni i dostarczyć do polskiej elektrowni.

Dwieście tysięcy ton węgla dziennie nie można dostarczyć w żaden sposób. Np. gdyby to robić tirami, to one musiałyby kursować co minutę. Nie da się tego przeładować o czasie, ten węgiel w transporcie wysycha. To po prostu nierealne. Podobnie nie udałoby się zrobić tego koleją - ocenił związkowiec.

Ilnicki ocenił, że zamknięcie elektrowni Turów doprowadziłoby do "rozchwiania całej polskiej energetyki".

Teraz system energetyczny jest w miarę stabilny, więcej eksportujemy, niż kupujemy prądu za granicą. Brak naszej elektrowni w systemie energetycznym kraju groziłby blackoutami, wyłączeniami. Rosłyby ceny na energię. I to wszystko z powodu decyzji pani Rosario, która przecież 7 października kończy swoją karierę w TSUE, a jak nienawidzi Polaków, dała właśnie wyraz - mówił związkowiec.

"Telefony nie przestawały dzwonić"

Pracownicy są zdesperowani. Obawiają się o swoją przyszłość - tak z kolei informację o karze dla Polski za niewstrzymanie wydobycia węgla w kopalni Turów komentuje Piotr Kubiś z Solidarności’80 w tym zakładzie.

Wczoraj od 15, po ogłoszeniu decyzji TSUE, telefony nie przestawały dzwonić - dodaje Piotr Kubiś w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Pyclikiem. Pracownicy, którzy obawiają się o swoje miejsca pracy, próbowali dowiedzieć się co dalej.

My nie jesteśmy w stanie pracownikom powiedzieć "jesteśmy bezpieczni". Sprawiedliwy trybunał nie dla wszystkich jest sprawiedliwy - podkreśla.

Związkowcy podkreślają, że z kopalnią i elektrownią związane są dziesiątki tysięcy osób. Planują wyjazd do Luksemburga. Mówią też o blokowaniu autostrady. I oczekują od rządu jednoznacznego działania - czyli niepłacenia kar.

"Nie wiemy, co będzie dalej"

Jesteśmy zaskoczeni, nie wiemy, co będzie dalej. Rządy powinny się dogadać - usłyszał reporter RMF FM od mieszkańców Bogatyni na Dolnym Śląsku. To tam działa kopalnia Turów.

Jestem zaskoczona i to bardzo. Czemu na Niemców nie nałożą np. kary, gdzie też są kopalnie, a tylko u nas. Poza tym jest to bardzo wysoka kara. Przykra sytuacja. Nie wiem, co dalej będzie. Jeśli zamkną kopalnię, to będzie tutaj bieda - mówi jedna z mieszkanek.

Rządy powinny się dogadać wcześniej, bo ten temat się już wałkuje od dawna - mówi inny z mieszkańców. Nasmrodzili, niech sprzątają. Zacząłem już kursy języka niemieckiego i szykuję się, żeby się przebranżowić - mówi z kolei pracownik elektrowni.

Premier Morawiecki: Nie zamierzamy wyłączyć Turowa

Skrajnie agresywna i szkodliwa - tak premier Mateusz Morawiecki ocenił decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie zamierzamy wyłączyć z funkcjonowania kopalni Turów i elektrowni Turów. Są one fundamentalnie ważne dla funkcjonowania dla naszego systemu energetycznego - zapewnił.

Premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że wyłączenie kompleksu Turów pozbawiłoby miliony polskich rodzin prądu. Zarzucił stronie czeskiej zachowanie "absolutnie bez dobrej woli". Według niego, postawy Czechów nie usprawiedliwiają zbliżające się w ich kraju wybory.

Odnosząc się do decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE o nałożeniu na Polskę pół miliona euro kary dziennie, Morawiecki stwierdził, że nikt, kto nie posiada legitymacji społecznej, nie może podejmować decyzji, które powodują, że miliony obywateli mogą pozostać "bez prądu i bez ciepła".

KE o karach dla Polski: Muszą zapłacić

Muszą zapłacić. To jest ich prawny obowiązek. Jeśli nie zapłacą, to zobaczymy - stwierdził rzecznik Komisji Europejskiej Eric Mamer, pytany na konferencji w Brukseli o decyzję TSUE, który zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz Komisji okresowej kary pieniężnej w wysokości 500 tys. euro dziennie.

Jako część regularnych płatności do budżetu UE, Polska będzie musiała zapłacić środki. Jestem pewien, że jeśli oni nie zapłacą, oczywiście są możliwości podjęcia działań przez KE - powiedział Mamer.

Rzeczniczka KE Vivian Loonela wskazała, że KE chce, aby Polska natychmiast wstrzymała wydobycie węgla w Turowie. Powiedziała też, że KE wykorzysta wszelkie możliwości, którymi dysponuje, aby Polska zapłaciła dzienne kary, które nałożył TSUE.

Decyzja TSUE ws. Turowa

Trybunał Sprawiedliwości UE postanowił w poniedziałek, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.

Pod koniec lutego Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów do TSUE wraz z wnioskiem o zastosowanie środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia.

W maju TSUE nakazał Polsce wstrzymać wydobycie do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy. Gdy Polska nie zastosowała się do decyzji, Czechy wystąpiły o nałożenie na nią kary. Domagały się 5 mln euro kary dziennie.

Opracowanie: