Trzynastodniowa misja amerykańskiego promu kosmicznego "Discovery" dobiegła końca. Późnym wieczorem statek wylądował bezpiecznie w bazie Edwards w Kalifornii.

Dwa dni później niż przewidywał rozkład lotu i nie tam gdzie pierwotnie planowano, prom "Discovery" powrócił na ziemię. Po 13-dniowej misji kosmicznej wylądował tej nocy w bazie Edwards w Kalifornii.

Setna misja promu jak podkreślano przed startem bardzo trudna i skomplikowana zakończyła się pełnym sukcesem. W pewnym sensie otworzyła drzwi międzynarodowej stacji kosmicznej przed trzyosobowa załogą, która ma tam polecieć już za tydzień. Mimo trzykrotnego odkładania startu, dwudniowego opóźnienia w lądowaniu, mimo kłopotów z anteną i problemów z toaletą, którą jeden z astronautów musiał własnoręcznie przetykać wszystkie zadania wypełniono. Prom czeka teraz transport na Florydę. Potrwa to co najmniej tydzień i będzie kosztowało blisko milion dolarów. Podróż odbędzie się na grzbiecie specjalnie przystosowanego Jumbo Jet’a. NASA ma nadzieję, że opóźnienie w dotarciu "Discovery" na Florydę nie powinno zmusić do przesunięcia kolejnego lotu planowanego na luty. Celem tej misji będzie sprowadzenie pierwszej załogi międzynarodowej stacji na ziemię.

Głównym zadaniem siedmiu astronautów było rozbudowanie międzynarodowej stacji orbitalnej Alfa. W przyszłym tygodniu z Kazachstanu odleci pierwsza stała załoga stacji. Będą to: Amerykanin i dwóch Rosjan.

10:40