Wciąż nie wiadomo, czy amerykański milioner Dennis Tito stanie się pierwszym kosmicznym turystą. A jeśli nawet do tego dojdzie, to czy stanie się to za porozumieniem między rosyjską a amerykańską agencją kosmiczną? Na razie obie strony spierają się w tej materii ale rozmowy mają się toczyć jeszcze w przyszłym tygodniu. Do startu z Bajkonuru zostało nieco ponad dwa tygodnie.

Rosjanie, którzy obiecali Amerykaninowi podróż jeszcze na stację Mir, chcą koniecznie doprowadzić do tego by Tito poleciał. A stawka jest duża bo dzięki temu zarobiliby 20 milionów dolarów. Amerykanie nie chcą jednak by Tito znalazł się na stacji „Alpha” i głośno wyrażają swój sprzeciw. Twierdzą, że milioner nie jest odpowiednio wyszkolony i przygotowany fizycznie by dać pewność, że nie sprawi na orbicie kłopotów – nie zachoruje, nie zwariuje, a przede wszystkim nie będzie zagrożeniem dla załogi i samej stacji w razie sytuacji kryzysowej. Poza tam - mówią Amerykanie - na tym etapie, w stacji jest tak dużo zajęć, że dodatkowa osoba po prostu przeszkadzałaby. Spór trwa: Rosjanie upierają się, że Tito poleci bez względu na opinię Amerykanów; NASA ripostuje, że takie podejście narusza dobre obyczaje i zasady, na których stacja jest budowana. To nie pierwsza próba turystyki kosmicznej. W 1986 roku do takiej podróży wystartował prom kosmiczny Challanger. Niestety, podróż zakończyła się już zaraz po starcie. W eksplozji promu zginęło siedem osób wraz z amerykańską nauczycielką, która miała odbyć kosmiczną podróż.

foto EPA

17:50