Skąd pochodzi plama ropy zlokalizowana na środkowym wybrzeżu, która spowodowała katastrofę ekologiczną tego obszaru i śmierć kilkuset ptaków. Czy uda się ustalić kto jest za to odpowiedzialny? Postaramy się odpowiedzić na to pytanie.

Dwieście metrów kwadratowych ma gigantyczna plama oleju, którą odkryli rybacy na morzu w okolicach Łeby. Zdaniem pracowników Urzędu Morskiego w Słupsku do skażenia doszło już na całym środkowym wybrzeżu. Na plaży znaleziono kilkaset ptaków, które zabiła ropopochodna maź. Nadal trwa tam akcja ratunkowa. Ale ratowanie ptaków, które miały kontakt ze śmiercionośną mazią jest bardzo trudne. Plamy na ich piórach są niewielkie. Ptaki mogły więc latać i pływać. Jednak najgorsze jest to, że nie wszystkie ptaki i kaczki pozwalają się złapać. Ponadto zjadają one śmiercionośną maź z piór. Jak powiedział leśnik Norbert Pokorski padłe ptactwo jest łatwym "kąskiem" dla orłów, czy lisów. W ten sposób może dojść do zagrożenia innych gatunków. Najważniejszym zadaniem jest więc zbieranie padłych ptaków. Umierające ptaki próbują ratować leśnicy i strażnicy Słowińskiego Parku Narodowego. Patrolują oni brzeg i zbierają padłe mewy i kaczki. Czyszczą ich skażone ropopochodną mazią pióra. Tymczasem Urząd Morski w Słupsku próbuje ustalić z którego statku wylano ropę do morza. Zdaniem Andrzeja Szczotkowskiego głównego specjalisty od ochrony środowiska morskiego skażenie "mogło powstać na skutek płukania się jakiejś jednostki, która przepływała w pobliżu i dokonała „tego zrzutu” po cichu".

Znalezienie sprawcy skażenia będzie bardzo trudne, ale jest możliwe. To co się tutaj stało na środkowym wybrzeżu zbulwersowało wszystkich: rybaków, turystów i wędkarzy. Jest jednak szansa na to, że uda się znaleźć sprawcę skażenia. Armatorzy z Łeby mówią, że kilka dni temu widzieli duży statek, który płynął w tej okolicy. Niewykluczone, że to z jego pokładu wylano ropę. Pomocne mogą też być skandynawskie satelity, które rejestrują to co dzieje się na morzu. Jeśli uda się znaleźć sprawcę skażenia zapłaci ogromną karę finansową, choć i tak nie zrekompensuje to strat. W laboratorium można dokładnie ustalić jakie związki zawiera śmiercionośna substancja a później porównać je z próbkami zabezpieczonymi na podejrzanej jednostce. Maź zebrana z piór ptaków zostanie przesłana także do laboratorium. Do sprawy skażenia Bałtyku będziemy wracać w Wiadomościach. Słuchajcie RMF FM.

foto RMF FM

00:00