Uniwersytet Tilburg ma poważny problem. Jeden z najbardziej cenionych psychologów społecznych tej uczelni, Diederik Stapel według wszelkich znaków na niebie i ziemi... fałszował wyniki swych badań. Powszechnie chwalony, często cytowany i uznawany za cudowne dziecko holenderskich nauk społecznych Stapel został na początku września zawieszony w obowiązkach. Czuję się w obowiązku o tym wspomnieć, bo sam w jednym z tekstów, powołałem się na wyniki jego badań.

Opublikowany w poniedziałek raport uczelni, omawiany na internetowych stronach czasopisma "Nature" nie pozostawia wątpliwości, Stapel sfałszował dane, wykorzystane potem przy pisaniu co najmniej 30 artykułów naukowych, recenzowanych i opublikowanych w różnych czasopismach o międzynarodowym zasięgu. Nie można zresztą wykluczyć, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Nawet jeśli trzeba będzie wycofać tylko tych 30 artykułów, straty będą poważne, cytowało je bowiem w swoich publikacjach wielu innych naukowców.

Psycholog z Tilburg School of Social and Behavioral Sciences został zawieszony po tym, jak trzej jego współpracownicy natrafili w sierpniu na nieścisłości w danych. Postępowanie wyjaśniające przyniosło dowody na to, że Stapel przez lata konsekwentnie dopasowywał swoje dane do z góry założonych wniosków. Według raportu, opublikowanego przez specjalną komisję postępował nawet w myśl pewnego schematu. Kiedy ktoś z jego studentów lub współpracowników formułował hipotezę badawczą i przedstawiał projekt eksperymentu, Stapel podejmował się zebrania danych i... rzeczywiście po paru tygodniach przynosił kolegom plik z wynikami do opracowania. Brak dokładnych informacji na temat sposobu zbierania tych danych nie budził wątpliwości nawet u recenzentów artykułów przesłanych do druku. Wyraźnie widać, że mechanizmy kontroli w tym wypadku zawiodły.

Przypadki fałszerstwa w badaniach naukowych nie są czymś nadzwyczajnym, choć nie wychodzą na jaw zbyt często. Najgłośniejsza była sprawa południowokoreańskich naukowców, którzy oszukiwali w badaniach dotyczących klonowania. Dlaczego komuś mogło przyjść do głowy oszustwo w naukach społecznych to na razie tajemnica, być może Diederik Stapel będzie w stanie to jakoś wyjaśnić.

Jeśli chodzi o mój tekst "Polityczna poprawność sprzątania", to artykuł Holendrów skłonił mnie do wniosku, że sprzątanie sprzyja porozumieniu i… po głębszym zastanowieniu będę się tego wniosku trzymał. Nawet jeśli na jego poparcie pozostanie mi już tylko zdrowy rozsądek. Na razie co prawda oficjalnie nie kwestionuje się prawdziwości tego artykułu, opublikowanego w kwietniu na łamach czasopisma "Science" (Science 332, 251-253; 2011), podającego sensacyjne dane na temat tego, że nieporządek w naszym otoczeniu wzmacnia stereotypy w naszym sposobie myślenia. Tygodnik "Science" nie wycofał tekstu, opublikował tylko deklarację, że sprawa wymaga dalszego zbadania. Zapewne dowiemy się w przyszłości o tej sprawie czegoś więcej.

Przy okazji trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że do dopasowywania faktów do z góry założonych tez zdążyliśmy się już w codziennym życiu przyzwyczaić. Problem w tym, że właśnie od naukowców oczekujemy odporności na takie pokusy. I dalej będziemy oczekiwać.