Nie tylko w Polsce lekarze spierają się z właścicielami aptek i Kasami Chorych. Podobnie jest również w Wiedniu.

Na ulicach stolicy Austrii i innych miast pojawiły się plakaty, na których austriaccy aptekarze reklamują się wymownym hasłem: "Służymy wiedzą medyczną przez 24 godziny na dobę - i to bez pośrednictwa Kasy Chorych".

Z tego wywiązała się awantura i to głośna a rozpętali ją lekarze. Mówią, że "pigularze" to tylko handlarze przyuczeni do sprzedaży leków, a o medycynie nie mają zielonego pojęcia. Uważają, że leki powinny być tylko na recepty, bo inaczej to od razu można iść do znachora. Aptekarze mówią z kolei, że to nieprawda. Studiują przez sześć lat i mają tytuły magistrów, a to tytuł w Austrii bardzo ceniony.

O co tak naprawdę chodzi? Czyżby w Austrii brakowało lekarzy? Wszystkiego jest pod dostatkiem a chodzi głównie o pieniądze. Ludzie tam nie są biedni, na lekarstwa ich stać, więc lekarze przepisują chętnie i dużo. Aptekarze twierdzą nawet, że za dużo, że zamiast siedmiu leków na receptę taniej wyjdzie kupić jeden pełnopłatny a oni wiedzą jaki. Uważają, że lekarze przepisują bez opamiętania, bo kasują oficjalnie za wizytę i potem jeszcze po cichu od producentów lekarstw. Tego się oczywiście nie da udowodnić. Dlatego do boju stanęły izby aptekarskie i lekarskie i pewnie wszystko się skończy przed sądem.

Reporter RMF FM Witold Odrobina w jednej z aptek pytał, co o pomyśle austriackich aptekarzy myślą polscy:

07:15