Pradawne patogeny, które zachowały się przez tysiąclecia w wiecznej zmarzlinie na Syberii mogą na nowo się zaktywizować wraz z globalnym ociepleniem. Wtedy będą nam zagrażać całkowicie nowe choroby - powiedział portalowi The Moscow Times francuski naukowiec Jean-Michel Claverie.

Naukowiec z Uniwersytetu Aix-Marseille we Francji jest jednym z kilku na świecie badaczy, którzy zajmowali się "wirusami zombie" z wiecznej zmarzliny na Syberii - przypomina The Moscow Times. Naukowcy z tej uczelni w 2022 roku "ożywili" kilkanaście starożytnych wirusów, które od epoki lodowcowej znajdowały się głęboko w syberyjskiej wiecznej zmarzlinie.

Na północy Rosji wirusy te mogą być "bardzo liczne i różnorodne" - powiedział Claverie w rozmowie z portalem, opublikowanej we wtorek.

Próbowaliśmy ożywić tylko wirusy ameb, ponieważ nie są one groźne dla zwierząt, ludzi i roślin. Kiedy sekwencjonujemy DNA z próbki wiecznej zmarzliny, możemy zidentyfikować wirusy należące do wielu rozmaitych typów, w tym niektóre związane z chorobami zwierzęcymi i ludzkimi, takimi jak ospa czy afrykański pomór świń - powiedział Claverie.

Zagrażają nam nieznane choroby?

Część wirusów drzemiących na dalekiej Północy, w rosyjskiej Arktyce, może wzbudzić znane choroby, takie jak ospa, przeciwko którym znane są skuteczne szczepionki. Jednak naukowcy znacznie mniej wiedzą na temat tych wirusów, które znajdują się w głębszych warstwach zmarzliny liczących ponad 50 tysięcy lat.

Badacze obawiają się, jak tłumaczy Claverie, że wirusy w warstwach liczących od 260 tysięcy do 300 tysięcy lat - a więc w czasach, kiedy ewoluował homo sapiens - wciąż mogą być zakaźne.

Jeszcze bardziej starożytne wirusy, pochodzące sprzed nawet miliona lat, odpowiadające najgłębszym warstwom wiecznej zmarzliny, budziłyby największą obawę, bo nie są one znane i nasz gatunek nigdy się z nimi nie zetknął - powiedział francuski badacz.

Wirusy nie są największym zagrożeniem

Rosyjski naukowiec cytowany przez portal, Nikita Tananajew z Instytutu Wiecznej Zmarzliny w Jakucku zauważa, że nawet gdyby pradawne wirusy się uaktywniły, to nie jest pewne, że byłyby groźne dla ludzi. Nie wszystkie mogą przeżyć w organizmie ludzkim i mu zaszkodzić, ponadto Arktyka jest bardzo słabo zaludniona - mówi Tananajew.

Jego zdaniem, jeśli na samej Syberii zajdzie kiedyś konieczność opuszczenia skupisk ludzkich, to nie z powodu hipotetycznych wirusów, a raczej z powodu zapadania się budynków w miastach zbudowanych niegdyś na wiecznej zmarzlinie.

Według prognoz obszar wiecznej zmarzliny w Rosji skurczy się o około 25 proc. do 2050 roku z powodu ocieplenia klimatu. Wieczna zmarzlina pokrywa niemal 2/3 terytorium Rosji. Zmiany klimatyczne dotykają całą planetę, ale w Arktyce ocieplenie klimatu postępuje najszybciej - przypomina The Moscow Times.

Portal podkreśla, że naukowcy nie wiedzą, kiedy wirusy z wiecznej zmarzliny mogłyby się przebudzić. Ostrzegają, że zagrożeniem jest nie tylko przyspieszone topnienie tych warstw, ale - nawet jeszcze w większym stopniu - rosnąca dostępność Arktyki i tempo jej potencjalnej eksploatacji, a także potencjalnie duża liczba pracowników, którzy mogliby przybyć do izolowanych wcześniej miejsc.

Właśnie te czynniki należy teraz obserwować - powiedział portalowi Claverie. Wskazał też, że w tej części Rosji powinny działać odpowiednie placówki medyczne, które mogłyby monitorować pojawiające się choroby zakaźne.