Australijscy naukowcy proponują nową metodę zabezpieczania się przed skutkami ukąszeń weży. Odkryli sposób, w jaki można opóźnić wchłanianie toksyn przez organizm. Jak piszą na łamach czasopisma "Nature Medicine", wcieranie wokół miejsca ukąszenia preparatu zawierającego nitroglicerynę nawet o połowę przedłuża czas, w którym można ofiarę uratować.

Badacze z University of Newcastle w Nowej Południowej Walii wykorzystali obserwację, że tlenek azotu znacznie zwalnia działanie naczyń limfatycznych. Ponieważ od dawna wiadomo, że właśnie układ limfatyczny transportuje do krwiobiegu duże cząsteczki toksyn, zawarte w jadzie węży, postanowili sprawdzić, czy rzeczywiście można to praktycznie wykorzystać.

W eksperymencie wzięło udział 15 ochotników, którym w stopy wstrzykiwano niegroźną substancję, o budowie podobnej do cząsteczek groźnych toksyn. Badano, po jakim czasie cząsteczki te pojawią się w węzłach chłonnych w pachwinie. Następnie powtarzano eksperyment, wcierając w miejsce wstrzyknięcia maść zawierającą nitroglicerynę.

W pierwszym przypadku cząsteczki wstrzykniętej substancji pojawiały się w pachwinie po średnio 13 minutach, zastosowanie maści wydłużało ten czas czterokrotnie, do średnio 54 minut. Skuteczność nowej metody potwierdziły też badania prowadzone na szczurach. Zwierzęta, którym wstrzyknięto prawdziwy jad przeżywały o połowę dłużej, gdy miejsce ukłucia smarowano maścią uwalniającą tlenek azotu.

Australijczycy są przekonani, że ich metoda nie tylko może dać więcej czasu na podanie leków, ale także pozwoli uniknąć najpoważniejszych skutków działania jadu. Co ważne jej zastosowanie powinno pomagać niezależnie od gatunku, który zaatakował ofiarę i niezależnie od miejsca ukąszenia.