W krakowskiej klinice w Prokocimiu trwa trzecia już operacja przeszczepu skóry pięcioletniej Justynki, którą dwa dni temu śmigłowcem przewieziono z Gdańska. Oprócz niej, w tej samej klinice przebywa od dwóch dni 10-letni chłopiec, który podobnie jak Justynka - oparzył się otwierając drzwiczki pieca centralnego ogrzewania.

Stan zarówno chłopca, jak i dziewczynki, lekarze określają jako ciężki. Oprócz tych zabiegów, dziecko czeka jeszcze cała seria innych. Do tej pory lekarzom udało się usunąć martwą tkankę z najbardziej poparzonych części ciała. Jak powiedział doktor Jacek Puchała ordynator Oddziału Plastyczno–Oparzeniowego przeprowadzone zabiegi to dopiero początek walki o zdrowie Justynki. „Dziecko jest w stanie poważnym. Oparzona jest twarz, szyja i przednia powierzchnia tułowia i nieco na kończynach górnych – zgodnie z mechanizmem, jak to powietrze gorące buchnęło. Kiedy już tych tkanek martwych nie będzie wtedy będzie można mówić o momencie przełomowym. Wtedy już szanse tego dziecka bardzo rosną, chociaż to jest nadal bardzo ciężka choroba” – mówił lekarz. W tej chwili można tylko czekać, jak organizm Justynki przyjmie przeszczepione fragmenty skóry. W dalszym ciągu za dziewczynkę oddycha respirator i jest ona pod wpływem środków przeciwbólowych. Posłuchaj relacji reportera radia RMF FM Kuby Tondery:

foto RMF FM

11:55