We francuskich szkołach mają być rozdawane pigułki aborcyjne. Pielęgniarki mają dawać je uczennicom, które obawiają się, że zaszły w niepożądaną ciążę.

Rozwiązanie takie zakłada lewicowy projekt ustawy, który mimo protestów Kościoła, poparła większa część prawicowej opozycji. Dziś ostatecznie zatwierdzi go parlament. Czy nie istnieje jednak niebezpieczeństwo, że dziewczęta będą zbyt łatwo sięgać po te ciężko znoszone przez organizm pigułki? Część specjalistów się tego obawia, ale rozpowszechnianie pigułek aborcyjnych w szkołach jest we Francji traktowane jako tzw. mniejsze zło. Minister do spraw rodziny, podkreśla bowiem, że każdego roku blisko 7 tysięcy uczennic szkół podstawowych i średnich poddaje się w szpitalach zabiegom aborcyjnym, które są jeszcze bardziej szkodliwe dla zdrowia i często pozostawiają u dziewcząt głębokie urazy psychiczne na całe życie.

Rząd twierdzi, że oprócz tradycyjnych środków antykoncepcyjnych niezbędne jest po prostu także to drugie rozwiązanie. Ma być więcej kampanii informacyjnych na temat tradycyjnych środków antykoncepcyjnych, ale jednocześnie dziewczęta, które już znalazły się w dramatycznej sytuacji powinny mieć zdaniem rządu jak najłatwiejszy dostęp do pigułek aborcyjnych, bo w razie potrzeby taką pigułkę trzeba zażyć bardzo szybko w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin.

08:35