Prosze państwa, oto miś, miś jest bardzo... senny dziś. A naukowcy korzystają z tej senności, by lepiej poznać procesy towarzyszące zimowej drzemce niedźwiedzi. Jak pisze w najnowszym numerze czasopismo "Science", badania biologów z Instytutu Biologii Arktycznej Uniwersytetu Alaski w Fairbanks mogą pomóc w planowaniu... lotów kosmicznych.

Jeśli kiedyś ludzie zaczną realnie myśleć o podróżach miedzyplanetarnych, wprowadzenie astronautów w stan podobny do niedźwiedziej hibernacji, może okazać się najlepszym pomysłem. Oczywiście najpierw trzeba ten stan dokładnie poznać.

Biolodzy z Alaski skorzystali z okazji i poddali badaniom baribale (Ursus americanus), schwytane w pobliżu ludzkich siedzib. Umieścili je w lesie w norach, przypominających te, w których zasypiają naturalnie. Nory wyposażono w kamery na podczerwień i czujniki ruchu, a temperaturę, tętno i poziom aktywności mięśniowej zwierząt czujniki przesyłały drogą radiową.

Okazało się, że choć niedźwiedzie w stanie hibernacji obniżają temperaturę swego ciała zaledwie o 5 do 6 stopni Celsjusza, ich przemiana materii zwalnia znacznie bardziej, aż o 75 procent. To zaskakujące, bo do tej pory uważano, że obniżenie tempa przemiany materii o połowę wiąże się ze spadkiem temperatury aż o 10 stopni Celsjusza.

Tętno z normalnych 55-ciu zwalnia do 14 uderzeń na minutę. Co ciekawe, serce bije szybciej, niemal normalnie, kiedy niedźwiedź nabiera powietrza, gwałtownie spada między oddechami. Wtedy uderzenia serca następują nawet co 20 sekund.

Badania pokazały też, że wiosną niedźwiedzie bardzo powoli wracają do siebie, normalną przemianę materii osiągają po dwóch, trzech tygodniach od obudzenia. Czyż można się dziwić, że mogą być nie w humorze?