Bez jedzenia, w lesie, bez dachu nad głową i kontaktu ze światem aż 22 dni - w ten sposób przeżył jeden z mieszkańców Podkarpacia. Mężczyzna wyjechał z domu zostawił samochód pod lasem i... zniknął. Nic nie dały poszukiwania rodziny, znajomych i policji. Nie znaleziono go nawet przy pomocy kamery termowizyjnej zamontowanej na śmigłowcu.

Trzydziestokilkuletni mieszkaniec Gorlic prowadził mały sklepik. Pewnego dnia zniknął. Najprawdopodobniej zapadł w głęboką depresję. Przez trzy długie, samotne tygodnie błąkał się po lesie i rozmyślał o samobójstwie – powiedział psychiatra z gorlickiego szpitala Janusz Bukowski. Mężczyzna żywił się jeżynami, nie pił wody tylko przemywał nią czoło. W ostatnich dniach był już tak słaby, że słaniał się na nogach. Przeżywał silny lęk. Skrajnie wycieńczony odnalazł się nagle pod jednym ze schronisk w górach. Podobna historia grozi co piątemu Polakowi, bo statystyki tak właśnie określają ryzyko zapadnięcia na ciężką depresję. Większość z nas lekceważy pierwsze jej objawy i nie korzysta z pomocy specjalistów.

Foto Archiwum RMF

16:40