„Wiem, że Netflix robi nowy film i wokół tego jest straszna burza. Trzymam za nich kciuki, żeby zrobili równie dobry film, który będzie pomagał ludziom zapomnieć o tym, co jest wokół złego. Pozwoli na chwilę wzruszyć się historią. Taka przygoda, jak moja w ‘Znachorze’ - z tą ekipą, i z tym filmem - daje człowiekowi radość życia nawet w najgorszych momentach” - mówiła Anna Dymna, polska aktorka teatralna i filmowa w Radiu RMF24. Aleksandra Filipek rozmawiała z nią o nowej wersji "Znachora", którą produkuje Netflix. Ekranizację na podstawie kultowej powieści Tadeusza Dołęgi- Mostowicza można będzie obejrzeć na tej platformie już w drugiej połowie 2023 roku.

Anna Dymna na antenie internetowego Radia RMF24 przyznała, że choć od premiery "Znachora" minęło już ponad 40 lat, to film, który wyreżyserował Jerzy Hoffman, wciąż ma ogromny wpływ na jej życie. On cały czas ze mną jest. On mi pomaga we wszystkim. Mam fundację i ludzie pomagają mi, ufają, dlatego że zagrałam Marysię Wilczur - powiedziała w rozmowie z Aleksandrą Filipek.

Legendarna aktorka zdradziła, że nadal zdarzają się momenty, w których dziękuje Jerzemu Hoffmanowi za to, że powierzył jej rolę Marysi Wilczur, bo ta kreacja "pomaga jej pomagać innym".

Dymna uważa, że "Znachor" jest filmem magicznym. Pamiętam, że jak była premiera "Znachora", to był stan wojenny. Czołgi jeździły po Rynku Głównym w Krakowie, a ludzie wychodzili z kina zapłakani, bo wzruszali się losem Marysi - ona odnalazła ojca, który stracił pamięć. Tam są takie czyste uczucia, które nam są tak bardzo potrzebne. Bardzo trudno grać w takich filmach, bo trzeba być prawdziwym. Tak jak mówiłam sto razy, przed kamerą trzeba stawać z sercem bijącym na dłoni. Na dodatek to są dla mnie, 72-letniej aktorki, wspomnienia młodości, najpiękniejszego czasu - mówiła.

To jest film, który przynosi szczęście. Mnie w każdym razie przynosi i wielu ludziom także - podkreśliła.

W przerwach na grzyby

"Znachora" kręcono latem w Bielsku Podlaskim. W okolicach, w których pracowano nad filmem były lasy, więc ekipa każdą wolną chwilę poświęcała na grzybobranie. Wtedy niczego nie było, tylko jajka i grzyby. I to jedliśmy, bo wszystko było na kartki. Mięsa nie było, tylko jajka i grzyby - wspominała Dymna.

Jakie myśmy robili bankiety!  - opowiadała, podkreślając jednocześnie, że taka atmosfera jak na planie "Znachora" rzadko się zdarza. Odpowiedni nastrój - zdaniem Dymnej - stworzył Hoffman. Jak gromadził ekipę, to wszystkich szanował, był życzliwy, dla wszystkich by życie oddał. Był taki w tym prawdziwy - oceniła.

Prezent od Stockingera

Do zabawnej sytuacji doszło 26 lipca, czyli w dniu, kiedy imieniny obchodzi Anna Dymna. Wtedy aktorka otrzymała nietypowy prezent od Tomasza Stockingera, czyli filmowego hrabiego Leszka Czyńskiego. Nie wiedział co kupić, więc dostałam największego prawdziwka. Zobaczył, jak ludzie szli w lesie, nieśli wielkiego prawdziwka i chyba od nich go kupił - tłumaczyła założycielka fundacji "Mimo wszystko".

Dla rozmówczyni Aleksandry Filipek kolejnym aspektem, który sprawił, że granie w "Znachorze" stało się dla niej wyjątkowym doświadczeniem, była współpraca z Jerzym Bińczyckim, odtwórcą głównej roli. Cały czas uważam, że on jest koło mnie, bo ja go po prostu kocham. Kocham takich aktorów, którym patrzysz się w oczy i wiesz, jak grać. To był mój ukochany "tatuś" - mówiła.

Trudne zadanie przed twórcami nowej wersji "Znachora"

Na antenie internetowego Radia RMF24 Anna Dymna powiedziała też, co myśli o tym, że Netflix szykuje nową wersję kultowego filmu. Uważam, że bardzo dobrze, że teraz znowu zrobią "Znachora". Potrzebne nam są uczucia, potrzebny jest drugi człowiek. To jest film o takich prostych uczuciach i o tym, jak trzeba wierzyć, że wszystko obróci się na dobre. Film się kończy, wszyscy płaczą. Jak Piotr Fronczewski mówi: "Proszę państwa, to jest profesor Rafał Wilczur", to piszę zawsze do Piotrka: "Słuchaj, dopóki ja to słyszę, to znaczy, że będzie dobrze". Jest coś takiego, że dobro wygrywa. Coś się rozjaśnia ludziom w życiu. A teraz mamy bardzo smutne życie - zauważyła.

Przed ekipą jest jednak spore wyzwanie, bo jak zaznaczyła Dymna, bardzo trudno jest zrobić dobry, prosty film. Hoffmanowi to się udało, co zdaniem aktorki pokazuje, że reżyser jest "mistrzem w manipulowaniu uczuciami".

Dymna zaznaczyła, że trzyma kciuki za wszystkich, którzy pracują nad nową wersją "Znachora", choć wie, że wokół produkcji rozpętała się "straszna burza". Taka przygoda, jak moja w "Znachorze" - i z tą ekipą, i z tym filmem - daje człowiekowi radość życia nawet w najgorszych momentach. Oby "Znachor" cały czas był puszczany i oby ten nowy "Znachor" też był fantastyczny i przynosił ludziom chwile oczyszczania. Fajnie, że ktoś robi nowy film, może coś nowego tam zobaczy, może coś nowego przyniesie - podkreśliła.

Opracowanie: Emilia Witkowska

 

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.