Rada UE ds. środowiska przyjęła bez dyskusji propozycje zmian traktatowych Parlamentu Europejskiego. Likwidują one m.in. prawo weta kraju członkowskiego. Zmianom sprzeciwia się rząd Donalda Tuska. W oświadczeniu Rada Ministrów argumentuje, że mogą one opóźnić aneksję Ukrainy do Unii Europejskiej, a także osłabić jedność wspólnoty. Procedura w sprawie przyjęcia ewentualnych zmian traktatowych może jednak potrwać nawet kilka lat.

Jak informuje nasza brukselska korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon, decyzja Rady UE ds. środowiska ma znaczenie wyłącznie proceduralne. "To tak jakby listonosz przeniósł list z jednej skrzynki do drugiej" - powiedział naszej dziennikarce unijny dyplomata.

Teraz od Rady Europejskiej będzie zależało, kiedy sprawa trafi pod obrady szczytu unijnych przywódców. Prawdopodobnie nie będzie to najbliższy szczyt, bo unijni liderzy skupią się wtedy na wsparciu finansowym Ukrainy.

Gdy szefowie państw i rządów otrzymają na stół negocjacyjny propozycję PE, będą mogli zdecydować o powołaniu Konwentu. W jego skład wejdą przedstawiciele PE, parlamentów narodowych, krajów członkowskich UE i instytucji europejskich. 

Konwent nie podejmuje jednak decyzji. Podejmą ją rządy krajów Unii, którą potem muszą ratyfikować parlamenty narodowe. A to oznacza prawo weta. A w dodatku - jeżeli będą jakiekolwiek zmiany - to dopiero za kilka lat.

Rząd Tuska przeciwny zmianom w traktatach UE

Rząd Donalda Tuska ostro sprzeciwia się zmianom w traktatach UE. W oświadczeniu dołączonym do dzisiejszej unijnej decyzji Polska przestrzega, że rozpoczynanie teraz, gdy trwa wojna w Ukrainie, rewizji traktatów może osłabić jedność Unii Europejskiej.

"W obliczu trudno przewidywalnej dynamiki politycznej w państwach członkowskich, wikłanie UE w żmudny proces reformy Traktatów może doprowadzić do poważnego kryzysu wewnątrz UE" - czytamy w dokumencie.

Zdaniem polskich władz może także opóźnić akcesję Ukrainy do Unii. Chodzi o to, że niektóre kraje, mniej przychylne przyjęciu Ukrainy do Unii Europejskiej, będą warunkować przyjęcie jej akcesji (czy nawet rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych) od wprowadzenia zmian w funkcjonowaniu UE.  

"Mogłoby (to - przyp. red.) również opóźnić akcesję nowych państw, co do których powzięliśmy istotne zobowiązania podczas ostatniej Rady Europejskiej 14-15 grudnia 2023 r." - czytamy w dokumencie.

Ponadto, jak podkreślają polskie władze, propozycje PE nie odpowiadają realnym potrzebom UE i zostały przyjęte 22 listopada tylko nieznaczną liczbą głosów. Polski władze przestrzegają, że mogą być one wykorzystywane w ramach antyunijnej i antyzachodniej narracji.

"Ich radykalny charakter nie tylko nie służy usprawnieniu i wzmocnieniu Unii, ale może być wykorzystywany w ramach antyunijnej i antyzachodniej narracji w państwach członkowskich i kandydujących, które są szczególnie narażone na działania dezinformacyjne ze strony państw trzecich" - czytamy.