Podczas kontroli systemów bezpieczeństwa na słowackim lotnisku Poprad-Tatry do bagażu jednego z pasażerów podrzucono 90 gramów materiału wybuchowego. Kontrolerzy go przeoczyli i ładunek poleciał do Dublina. Właściciel bagażu został tam zatrzymany.

Pasażera zwolniono, gdy Słowacy przyznali się do "głupiego i nieprofesjonalnego błędu" i poinformowali Irlandczyków, że niczego nieświadomy pasażer padł ofiarą nieudanego testu systemów kontrolnych. W ramach tego testu podczas weekendu dziewięciu pasażerom podrzucono do bagaży różne elementy bomb, chcąc sprawdzić, czy zostaną wykryte. Psy nie wywęszyły materiału wybuchowego w jednej z dwóch toreb.

Słowackie MSW poinformowało, że tego rodzaju kontrole wstrzymano i podjęto działania, które mają zapobiec powtórzeniu się takiego incydentu. Wysoki funkcjonariusz policji Tibor Mako, którego podwładni przeprowadzali tę kontrolę, zaoferował podanie się do dymisji.

Irlandzcy eksperci przyznali, że materiał wybuchowy nie stanowił zagrożenia dla samolotu ani pasażerów, ponieważ - jak pisze agencja Associated Press - był stabilny i niepołączony z innymi istotnymi elementami bomby.