Gruzini zatrzymali aktywistę prokremlowskiego ruchu "Nasi", tak zwanego specjalistę od prowokacji. Młody mężczyzna przyznał podczas przesłuchania, że został wysłany z misją sprowokowania antygruzińskich incydentów na granicy z Osetią Południową. Po wyjściu na wolność wycofał się z deklaracji.

Spokojnym głosem Aleksandr Kuzniecow tłumaczył przed kamerą, na czym polegała jego misja. Miał spróbować przekroczyć granicę z Osetią Południową i pozwolić się aresztować. Przy próbie przejścia na stronę osetyjską powinienem zostać aresztowany. Im dłużej byłbym w areszcie, tym lepiej. To byłby doskonały powód do rozpętania antygruzińskiej kampanii informacyjnej - wyjaśniał:

Kuźniecow został szybko wypuszczony i natychmiast ogłosił, że do podobnych deklaracji Gruzini zmusili go biciem i szantażem.

"Nasi" to ruch finansowany przez Kreml. Za jego ojca uważa się Władysława Surkowa z prezydenckiej administracji.