Armia USA jest gotowa przedyskutować prośbę WikiLeaks w sprawie pomocy w przeglądzie kolejnych materiałów na temat Afganistanu. Tak twierdzi założyciel specjalizującego się w przeciekach tajnych dokumentów portalu Julian Assange.

WikiLeaks zwrócił się z prośbą do Pentagonu o pomoc w weryfikacji dokumentów i usunięcie z nich m.in. nazwisk afgańskich informatorów. Assange poinformował agencję AP, że w tym tygodniu prawnicy portalu nawiązali w tej sprawie kontakt z przedstawicielami amerykańskiej armii. Waszyngton nie skomentował dotąd tych informacji.

W końcu lipca portal WikiLeaks opublikował ponad 70 tys. tajnych dokumentów, dotyczących wojny w Afganistanie. Assange zapowiedział zamiar publikacji kolejnych 15 tys. dokumentów; zastrzegł, że muszą one jeszcze zostać przejrzane "linijka po linijce", żeby usunąć z nich fragmenty mogące umożliwić identyfikację pewnych osób.

Pentagon ostrzegał, że publikacja dalszych materiałów stanowiłaby "szczyt nieodpowiedzialności" i byłaby jeszcze bardziej szkodliwa niż poprzedni przeciek.

Ujawnione dotąd materiały to - jak twierdzi WikiLeaks - "sprawdzone i autentyczne dokumenty", m.in. o tajnych operacjach wojsk amerykańskich w Afganistanie między styczniem 2004 roku a grudniem 2009 roku.