Amerykański Departament Sprawiedliwości oskarżył Google o monopolizację rynku technologii reklamowych. „Google w sposób celowy budował swoją pozycję poprzez kolejne, oparte na ogromnych pieniądzach kroki, uzależniające użytkowników, ale też uzależniające inne firmy działające na rynku cyfrowym od swoich usług” - tak tą sytuację na antenie internetowego Radia RMF24 komentowała Sylwia Czubkowska, dziennikarka od lat zajmująca się światem nowych technologii.

Monopole czy oligopole na rynku usług cyfrowych to układy, które kształtowały się bez przykuwania większej publicznej uwagi przez długie lata. Dopiero w ostatnim czasie wzbudziły zainteresowanie opinii publicznej i organów państwowych. Być może zbyt późno, żeby udało się im zaradzić - zwraca uwagę gość Andrzeja Kohuta. Ale proces skierowany przeciwko Google może przynieść inne korzyści. 

Ja ten proces rozumiem jako próbę powstrzymania dalszej monopolizacji na kolejnych rynkach i na kolejnych usługach. Jest to szczególnie ważne dzisiaj, w sytuacji, w której mamy do czynienia z potężnym wejściem na rynek komercyjny sztucznej inteligencji - mówiła ekspertka. 

Czubkowska podkreśla również, że ważnym elementem procesu może być ujawnienie mechanizmów działania korporacji takich jak Google. Ujawnienie tych procesów pozwoli nam, dziennikarzom, analitykom, ekspertom, politykom, prawnikom europejskim na to, żeby zyskać większą wiedzę na temat tego, jak regulować takie podmioty na naszym rynku - tłumaczyła. 

Monopol na rynku reklamowym

Proces wytoczony przez Departament Sprawiedliwości dotyczy konkretnie rynku technologii reklamowych. Ten natomiast jest powiązany ze wszystkimi formami usług, które oferuje Google. Te oficjalnie są bezpłatne, ale wchodząc głębiej, sprawa robi się bardziej skomplikowana. 

Jeżeli coś jest za darmo, to tak naprawdę płacimy za to swoimi danymi. To polega na tym, że Google zarabia na nas na rynku reklamowym, targetując nas, sprzedając nas jak produkty. I po to mu tak naprawdę wyszukiwarka i wiele innych usług jest potrzebnych, żeby być gigantem rynku reklamowego i monopolistą rynku reklamowego - wyjaśnia Czubkowska. 

Dziennikarka zwraca uwagę, że rynek reklamowy to system naczyń połączonych. Na monopolistycznych zapędach Google tracą nie tylko inne firmy technologiczne. 

Tracą np. media, których rola jest coraz mniejsza na rynku reklamowym. Kryzys mediów, nie tylko w Polsce, globalny kryzys mediów jest w dużej mierze oparty na tym, że źródło zarobków zaczęło się wyczerpywać. A skoro ono zaczyna się wyczerpywać, to spada też jakość dostarczanych produktów, czyli pracy dziennikarzy - przytaczała. 

Jak broni się Google?

Proces antymonopolowy wymusza na Google udowadnianie, że wcale nie ma wyjątkowo mocnej pozycji na rynku. Firma ta wskazuje, że, po pierwsze, ma bezpośrednią konkurencję w postaci wyszukiwarki Bing, a po drugie na zmieniającym się rynku za jej rywali należy uznać także Tiktoka czy Facebooka - zaznacza rozmówczyni Radia RMF24. 

Nie przekonuje to jednak Czubkowskiej. Wciąż wyszukiwarka Google jest największa, najbardziej rozpoznawalna, ma najwięcej użytkowników i stała się potężnym orężem budowania potęgi reklamowej - mówiła. 

Ekspertka zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Przez wiele lat "big techy" mogły liczyć na brak wiedzy ze strony prawników, z którymi przychodziło im walczyć. Te czasy jednak już minęły. Regulatorzy i wyspecjalizowani prawnicy są coraz bardziej świadomi rynku, którego dotykają i który próbują regulować. (...) To już nie jest 2015 rok, że można zaskakiwać regulatorów poziomem komplikacji świata na styku technologii i prawa - mówiła Czubkowska.


Opracowanie: Dorota Hilger

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.