Ratownicy uwolnili dziewięciu górników uwięzionych od tygodnia ok. 200 metrów pod ziemią w nielegalnej kopalni złota i miedzi w Peru. Na powierzchni powitały ich rodziny, a także prezydent Ollanta Humala. Wszystkich górników przewieziono do szpitala na badania.

Zadanie wykonane - powiedział prezydent Humala, który spędził noc na miejscu akcji ratunkowej. Mężczyźni znaleźli się na powierzchni o godz. 7 czasu lokalnego (godz. 14 czasu polskiego). Wychodząc z tunelu, byli owinięci w koce i mieli na sobie przeciwsłoneczne okulary, chroniące ich przed światłem po długim czasie spędzonym pod ziemią. Jeden z mężczyzn miał na sobie maskę tlenową i poruszał się z trudnością. Pomagało mu dwóch ratowników.

Górnicy - z których najmłodszy ma 22 lata, a najstarszy 59 - przebywali pod ziemią od czwartku, gdy częściowo zawalił się szyb w nieczynnej kopalni złota i miedzi. Znajdowali się w poziomym szybie, gdzie od wyjścia oddzielała ich ściana ziemi gruba na sześć metrów, która utworzyła się po niefortunnie przeprowadzonym podziemnym wybuchu. Akcję rozpoczęto dopiero w sobotę, we wtorek rano czasu lokalnego górnicy słyszeli odgłosy pracy ratowników, którzy próbowali przebić się przez ścianę. Kontakt z mężczyznami utrzymywano przez specjalną tubę, przez którą przekazywano im napoje energetyzujące i pożywienie.

Do wypadku doszło w kopalni Cabeza de Negro w prowincji Ica, ponad 300 km na południe od Limy. W nielegalnych kopalniach w tym regionie pracuje 30 tys. osób.

Peruwiański eksport opiera się głównie na przemyśle wydobywczym, a małe, nielegalne kopalnie nie należą do rzadkości. Szacuje się, że dochody z nielegalnego wydobycia sięgają nawet 2 mld dolarów rocznie.

Z oficjalnych danych wynika, że w 2011 r. 52 osoby zginęły w wypadkach w peruwiańskich kopalniach.