Mężczyzna, który jest fryzjerem i obsługiwał kobiety w palestyńskiej Strefie Gazy, został aresztowany przez funkcjonariuszy Hamasu. Teraz wielu innych fryzjerów obawia się, że podzieli jego los. W mieście i tak pozostało już niewiele zakładów, w których klientki były obsługiwane przez mężczyzn, ponieważ według ortodoksyjnych muzułmanów jest to niezgodne z Koranem.

Kobiety korzystające z usług mężczyzn-fryzjerów to głównie cudzoziemki i nieliczne arabskie chrześcijanki. Teraz nawet one boją się do nich przychodzić, a przez to fryzjerzy mogą niedługo stracić pracę. Na inną prawie nie mają szans, bowiem bezrobocie w tym regionie wynosi prawie 45 procent.

Odkąd Hamas przejął w tym regionie władzę w 2007 roku, zapowiedział, że skończy z "sekularyzacją i herezją" i będzie prowadzić politykę "powrotu do islamskiej tradycji". Efekty takiej propagandy to np. napaście i podpalenia obozów letnich zorganizowanych przez ONZ tylko dlatego, że były koedukacyjne.

Niektórzy eksperci uważają, że wprowadzanie kolejnych restrykcji obyczajowych to sposób Hamasu na zamknięcie ust salafitom. Krytykują oni tę islamską organizację, ponieważ są jeszcze bardziej radykalni w swoich poglądach. Nie aprobują też zawieszenia broni w konfrontacji z Izraelem i podpisania porozumienia o utworzeniu rządu jedności narodowej z laickim Fatahem, który rządzi w drugiej palestyńskiej enklawie - na Zachodnim Brzegu.