Gubernator Kalifornii ogłosił stan klęski żywiołowej na południu stanu - w górach w rejonie Palm Springs, gdzie szaleje groźny pożar buszu. Ogień, podsycany przez silny wiatr, strawił ponad 16,2 tys. ha pustynnej roślinności i kosztował życie 4 strażaków.

Piąty strażak, z oparzeniami ok. 95 proc. powierzchni ciała, znajduje się w stanie krytycznym w szpitalu. Przyczyną wybuchu pożaru było podpalenie. Za schwytanie piromana władze oferują 500 tys. dol. nagrody.

Akcję ratowniczą utrudniają wysokie temperatury a także silny, gorący wiatr. Spłonęło kilkanaście domów - z 400 ewakuowano ludzi. Według strażaków może upłynąć jeszcze kilka dni, zanim pożar uda się opanować.